Lubicie Projekt Denko? Dla mnie jest to ulubiona część comiesięcznych podsumowań, więc nie mogłoby jej zabraknąć i tym razem. Poza tym, to właśnie dzięki tej serii wpisów mam motywację, by zużywać wszystko do końca, nie otwierać kilku opakowań tego samego typu kosmetyków jednocześnie i zmniejszać ich zapasy, a tych nadal jest sporo...
W czerwcu zużyłam
mój ukochany krem BB Missha - Perfect Cover BB Cream, ale obiecałam sobie, że nie kupię kolejnej tubki, póki nie zużyję pozostałych podkładów, bo w innym razie nigdy ich nie zużyję 🙈 Obecnie mam 9 sztuk w zapasie i aktualnie sięgam po
Fit Me od Maybelline, który zdążyłam już polubić, choć daleko mu do Misshy.
Zrobiłam też szybki przegląd kosmetyków do ust i postanowiłam rozstać się z nawilżającym balsamem do ust Avon Care, który niczym szczególnym mnie nie zachwycił oraz z konturówką Etre Belle w kolorze ciemnej fuksji, która miała intensywny kolor, nie rozmazywała się i długo utrzymywała się na ustach. Jedyny jej minus to cena - 40 zł za konturówkę, która jakością nie odbiega od tych drogeryjnych 😉
Tuż przed rodzinnym przyjęciem postanowiłam sięgnąć po hydrożelowe płatki pod oczy z węglem bambusowym Black-Detox Efektima, bo zaciekawił mnie efekt wizualnego odmłodzenia. Niestety, poza nawilżeniem skóry nie zauważyłam nic innego... Cienie nie wyblakły ani o pół tonu, skóra nie była bardziej wygładzona, a worki pod oczami nie zmniejszyły się. Na plus jest jedynie fakt, że płatki dobrze dolegały i nie zsuwały się podczas noszenia, ale dla samego nawilżenia wolę zastosować krem pod oczy, więc nie zamierzam już do nich wracać 👍👎

Odżywka wzmacniająca przeciw wypadaniu włosów, Basil Element, Vis Plantis / Elfa Pharm - odżywka swoją konsystencją przypominała mleczko - była rzadka i lejąca, ale za to miała dobrą wydajność, co dodatkowo potęgowała sprawnie działająca pompka, więc za każdym razem nabierałam odpowiednią ilość kosmetyku. Niestety, jej zapach nie przypadł mi do gustu, bo ziołowa bazylia to nie jest to, co chcę czuć na swoich włosach 😉 Na szczęście, odżywka obroniła się działaniem, bo wygładzała i kondycjonowała włosy, a przy okazji nie obciążała ich i nie powodowała nadmiernego przetłuszczania się. Poza tym, znacznie ułatwiała rozczesywanie mokrych włosów i dodawała im zdrowego blasku. Chętnie kiedyś do niej wrócę 👍
Pasta do zębów Complete Care Himalaya Botanique - klasyczna, miętowa pasta, która bardzo dobrze odświeżała oddech i dokładnie oczyszczała zęby, a te dzięki niej stały się nieco bielsze. Godny pochwały jest również skład, w którym dominują naturalne składniki i oczywiście brak fluoru 👍
Pierwsze wyjście w nowych butach skończyło się dla mnie niezbyt przyjemnie - zdartą skórą na obu piętach. Najpierw ratowałam się klasycznymi plastrami Salvequick, które świetnie trzymały się skóry, ale nie zmniejszały bólu podczas chodzenia. Mój problem rozwiązały plastry na pęcherze/otarcia Salvequick i Compeed, które wyglądały jak druga skóra i sprawiły, że mogłam normalnie chodzić - nie odczuwając przy tym bólu. W dodatku znacznie przyspieszyły gojenie ran, bo gdy zaczęły same odpadać od skóry, to rany na piętach były już zabliźnione. Polecam! 😍


Czas na moje umilacze kąpieli! W czerwcu towarzyszył mi
żel pod prysznic Sport&Care o cudownie kwiatowym zapachu, który świetnie się pienił i dokładnie oczyszczał skórę, ale nie przesuszał jej. Rossmann'owska marka Isana jak zawsze przypadła mi do gustu i zapewne jeszcze nie raz po nią sięgnę 👍 Miłym zaskoczeniem była również
pianka do mycia ciała z serii Swedish SPA od Oriflame, która urzekła mnie świeżym, morskim zapachem i żelem - zamieniającym się po chwili w kremową piankę 😍
Stałym bywalcem moich denek jest także
sól do stóp Bingo Spa, której zadaniem jest zapobieganie grzybicy i pękaniu naskórka, a ponieważ w tych rolach sprawdza się świetnie, to sięgam po nią co roku w okresie wakacyjnym 👍
Kolejnym kosmetykiem bez którego nie wyobrażam sobie wakacji jest masło Shea. Tym razem towarzyszył mi
balsam naturalny z masłem Shea 'Róża & jogurt' Nacomi, który miał delikatnie różany zapach, mocno nawilżał skórę i natłuszczał ją, ale w tym przypadku mi to nie przeszkadza, bo tłuste masełko jest moim ulubionym przyspieszaczem opalania 👍

Czasami to jednak dobrze, że nic nie trwa wiecznie, bo antyperspirant FA Invisible Power bardzo mnie rozczarował, bo mocno bielił czarne ubrania i nie zapewniał idealnej ochrony przed potem i przykrym zapachem 👎 Z FA lubiłam natomiast wersję Sport Ultimate Dry, więc następnym razem wrócę do sztyftu w czarnym opakowaniu 🙈
Na koniec bardzo skromne porządki w "lakierach". Podczas robienia hybryd odkryłam mój zapomniany preparat do usuwania / odsuwania skórek Victoria Vynn, po który dawniej lubiłam sięgać, bo zmiękczał skórki, nie przesuszał ich i pozwalał łatwo, szybko i bezboleśnie je wyciąć. Teraz wolę wyłącznie odsuwać skórki bambusowym patyczkiem, gdy są miękkie po kąpieli 😉
Znacie kosmetyki z mojego Denka? Jak się u Was spisywały? 😊
A może któryś z nich szczególnie Was zainteresował i macie na niego ochotę?
Chętnie przetestuję piankę z Oriflame :)
OdpowiedzUsuńZnam jedynie żel Isana, ale szczerze mówiąc mi nie przypadł do gustu jakoś szczególnie zapach :D
OdpowiedzUsuńZnam jedynie płatki pod oczy z Efektimy :)
OdpowiedzUsuńO tak, denka są bardzo motywujące. Słabszy miesiąc zawsze napędzi do używania :). Muszę poszukać jakiejś miniatury misshy. Tyle osób go zachwala, że aż jestem ciekawa. Ja też obecnie używam maybelline fit me. Spośród drogeryjnych podkładów myślę że plasuje się w czołówce. Compeed to zbawienie. Mi wszystkie plastry się odklejają oprócz nich. Nawet woda im nie daje rady. Ja jeszcze nie wytrzymałam żeby mi się same odlepiły, zawsze zrywam wcześniej :D. Też tak robię z skórkami, zawsze po kąpieli :)
OdpowiedzUsuńtroszkę się nazbierało ;)
OdpowiedzUsuńU mnie akurat platki Efektimy dobrze sie spisuja ;)
OdpowiedzUsuńMiałam styczność z kosmetykami HEMP CARE i uważam, że są bardzo fajne :)
OdpowiedzUsuńAttraction klasyczny jest przepiękny!
OdpowiedzUsuń