24 grudnia
23 grudnia
11 grudnia
07 grudnia
Midsummer's Night - Yankee Candle
Tegoroczna jesień była wyjątkowo ciepła i pogodna, a zima ... no cóż, nie przypomina tych śnieżnych i mroźnych zim, które pamiętam z mojego dzieciństwa, więc rzadko sięgałam po woski. Jednym z niedawno wypalonych był Midsummer's Night, który przez tajemniczą i przepiękną szatę graficzną skojarzył mi się z Dreamy Summer Nights, a jego zapach "na sucho" nieco przypominał mi mojego ulubieńca wszech czasów, czyli Autumn Night, więc zapowiadał się naprawdę obiecująco. Ciekawi Was jak wypadł w kominku? 😊
03 grudnia
Kosmetyczne i zapachowe nowości listopada
Jak co roku, także i tym razem jesienne, a później zimowe wieczory umilają mi aromatyczne zapachy Yankee Candle. Niedawno postanowiłam powiększyć ich kolekcję i odkryć nowe kompozycje, więc popełniłam małe zamówienie na goodies.pl, a do mojego wirtualnego koszyka wpadło 6 wosków (Sweet Maple Chai, Golden Chestnut, Ciderhouse, Dried Lavender & Oak, Candlelit Cabin, Evergreen Mist) i 1 sampler (Haunted Hayride). Już od pierwszego powąchania wszystkie trafiły w mój zapachowy gust, choć obecnie wypalam wiosenne pozostałości i w moim kominku gości Spiced White Cocoa 😍
30 listopada
Projekt Denko: Październik 2019
Z lekkim opóźnieniem - czas na październikowe denko, które pod względem ilości zużytych kosmetyków wypadło całkiem zadowalająco. W tym roku udało mi się więcej zużywać niż kupować i dzięki temu nareszcie pozbyłam się zapasów kosmetyków, które obecnie mieszczą się w jednym pudle (zamiast trzech)... Nie przedłużając - zapraszam Was na kolejną część Projektu Denko 😊
09 listopada
VICHY Mineral 89
Nie lubię tłustych, ciężkich dla skóry kosmetyków - zwłaszcza w przypadku, gdy dodatkowo coś na nie nakładam. Serum do twarzy jest dla mnie najczęściej nawilżającą bazą pod podkład lub wzmocnieniem kremu, dlatego musi mieć lekką formułę. Jeśli ciekawi Was jak w pielęgnacji mojej mieszanej cery wypadła niedawna nowość od Vichy, czyli booster nawilżająco-wzmacniający Mineral 89, to zapraszam do czytania 😊
04 listopada
03 listopada
01 listopada
Forbidden Apple - Yankee Candle
Miałam sporą przerwę od Yankee Candle, bo ostatni raz kolorowe woski gościły w moim kominku w maju tego roku. Teraz, gdy na dworze jest zimno, szaro-buro i ponuro, postanowiłam wrócić do umilania sobie wieczorów i odkrywania nowych zapachów. Na pierwszy ogień poszła zielona tarta 'Zakazane jabłko', która idealnie wpisała się w klimat niedawnego Halloween.
27 października
16 października
Jak radzić sobie z włosami jesienią i zimą?
Okres
jesienno-zimowy nie sprzyja włosom. Jeszcze nie zdążyły wrócić
do dobrej kondycji po wakacyjnych wojażach, a już muszą mierzyć
się z kolejną porcją niesprzyjających warunków. Podwyższona
wilgotność, skrajne temperatury, czapki, ogrzewanie,
zanieczyszczenia, a w końcu ogólne osłabienie organizmu – to
wszystko sprawia, że włosy potrzebują Cię bardziej niż
kiedykolwiek.
18 września
Detoks skóry głowy i włosów z Yves Rocher
Dbając o włosy często zapominamy o tym jak ważną rolę odgrywa w ich stanie i wyglądzie skóra głowy. To właśnie z tego powodu lubię co pewien czas zafundować sobie detoks skalpu, a ostatnio pomagała mi w tym specjalna seria kosmetyków Yves Rocher z wyciągiem z moringi. W jej skład wchodzą: płukanka octowa, peeling do skóry głowy, ochronna odżywka przeciw zanieczyszczeniom oraz szampon micelarny. Postaram się dziś przybliżyć Wam nieco działanie trójki z nich 😊
Krok 1: Detoksykujący peeling do skóry głowy z wyciągiem z moringi
Peeling do skóry głowy to specyficzny kosmetyk, który odkryłam kilka lat temu i od razu skradł moje serce. Byłam więc ciekawa jak wypadnie w tej roli Yves Rocher, którego skład zapowiadał się całkiem obiecująco, bo aż 93% składników jest w nim pochodzenia naturalnego. Poza tym, 150 ml opakowanie w cenie 29,90 zł okazało się być bardzo wydajne i po ponad miesiącu stosowania (1-2 razy w tygodniu) została mi jeszcze ponad połowa.
Sam peeling ma świeży, kwiatowo-owocowy zapach i wyraźnie wyczuwalne drobinki, które przyjemnie masują skórę głowy - nie raniąc jej i nie podrażniając. Na mokrych włosach gęsta pasta zaczyna delikatnie się pienić, co ułatwia dotarcie do skóry głowy i pozwala na jeszcze dokładniejsze jej oczyszczenie.
Jak do tej pory peeling spisuje się u mnie świetnie, bo nie powoduje przesuszenia i plątania się włosów, a idealnie oczyszcza skalp, więc nie mam dzięki temu problemu z łupieżem, swędzeniem czy przetłuszczaniem się skóry głowy, a moje włosy są miękkie i lśniące, choć to jest też zasługą kolejnych kroków pielęgnacyjnych 😊
Po peelingowaniu skóry głowy włosy domywam szamponem micelarnym, który wygląda dosyć niepozornie, bo jest bezbarwnym płynem o lejącej konsystencji i słabym zapachu. Na stronie producenta 300 ml opakowanie kosztuje 23,90 zł, jednak szampon również ma świetną wydajność, bo mała jego ilość bardzo obficie się pieni, więc starcza na długo.
Krok 2: Detoksykujący szampon micelarny z wyciągiem z moringi
Po peelingowaniu skóry głowy włosy domywam szamponem micelarnym, który wygląda dosyć niepozornie, bo jest bezbarwnym płynem o lejącej konsystencji i słabym zapachu. Na stronie producenta 300 ml opakowanie kosztuje 23,90 zł, jednak szampon również ma świetną wydajność, bo mała jego ilość bardzo obficie się pieni, więc starcza na długo.
Szampon bazuje na delikatnych detergentach, więc mimo niesamowicie mocnego oczyszczania moje włosy po wyschnięciu nie są napuszone i przesuszone, a wręcz przeciwnie - są gładkie, lśniące i ładnie się układają. W dodatku, bez problemu można je rozczesać na mokro bez zastosowania odżywki (choć staram się tego nie robić).
Płukanka octowa z malin od Yves Rocher jest moim hitem wszech czasów, więc byłam ciekawa czy detoksykująca wersja dorówna poprzedniczce. Tym razem jednak nie samo działanie kosmetyku, a jego opakowanie zachwyciło mnie najbardziej. Zakrętka dozująca okazała się genialnym rozwiązaniem, którego brakowało mi w malinowej wersji, bo ta zawsze szybko mi się kończyła, przez to że wylewałam jej za dużo.
Podsumowując, detoksykująca płukanka octowa wraz z szamponem i peelingiem sprawiły, że moje włosy znacznie wolniej się teraz przetłuszczają, są uniesione od nasady, błyszczące i ładnie się układają, jedynie brakuje im jakiegokolwiek zapachu po umyciu. Nie mam też problemów ze skórą głowy, która jest dokładnie oczyszczona, ale nie jest przesuszona, nie piecze i nie swędzi, dlatego jestem zadowolona z działania detoksykującej serii YR i chętnie będę do niej wracać 😊
Krok 3: Detoksykująca płukanka octowa z wyciągiem z moringi
Płukanka octowa z malin od Yves Rocher jest moim hitem wszech czasów, więc byłam ciekawa czy detoksykująca wersja dorówna poprzedniczce. Tym razem jednak nie samo działanie kosmetyku, a jego opakowanie zachwyciło mnie najbardziej. Zakrętka dozująca okazała się genialnym rozwiązaniem, którego brakowało mi w malinowej wersji, bo ta zawsze szybko mi się kończyła, przez to że wylewałam jej za dużo.
Podsumowując, detoksykująca płukanka octowa wraz z szamponem i peelingiem sprawiły, że moje włosy znacznie wolniej się teraz przetłuszczają, są uniesione od nasady, błyszczące i ładnie się układają, jedynie brakuje im jakiegokolwiek zapachu po umyciu. Nie mam też problemów ze skórą głowy, która jest dokładnie oczyszczona, ale nie jest przesuszona, nie piecze i nie swędzi, dlatego jestem zadowolona z działania detoksykującej serii YR i chętnie będę do niej wracać 😊
A Wy słyszałyście już wcześniej o tej detoksykującej serii Yves Rocher?
A może miałyście okazję wypróbować jakiś peeling do skóry głowy, który możecie mi polecić? 😊
11 września
01 września
29 sierpnia
FOREO LUNA mini 3 - recenzja i opinia
Odkąd sięgam pamięcią moja cera nigdy nie była idealna, ale gdy zaczęłam świadomie ją pielęgnować i sumiennie oczyszczać, to jej wygląd zmienił się na lepsze, a dbanie o skórę z codziennego obowiązku - przerodziło się w relaksujący rytuał. Rytuał ten umilały mi już przeróżne urządzenia, jednak zawsze marzyła mi się soniczna szczoteczka do oczyszczania i masażu twarzy FOREO.
Wzdychałam do niej od bardzo dawna, aż w końcu moje marzenie się spełniło i stałam się szczęśliwą posiadaczką najnowszej wersji, czyli FOREO LUNA mini 3 w odcieniu Pearl Pink i to właśnie o niej chcę Wam dzisiaj opowiedzieć. Tak więc oto moja recenzja i opinia na temat tejże sonicznej szczoteczki do oczyszczania i masażu twarzy, o której być może już słyszałyście.
Spersonalizowana szczoteczka oczyszczająca i masażer do twarzy szwedzkiej marki FOREO - szczegółowa recenzja
Cena: 649 zł
Przeznaczenie: do każdego typu cery - także wrażliwej
Gama kolorystyczna to 5 odcieni szczoteczki: Fuchsia, Pearl Pink (na zdjęciu powyżej), Mint, Sunflower Yellow i Midnight
Materiał wykonania: wysokiej jakości, higieniczny i hipoalergiczny silikon, który zapobiega gromadzeniu się bakterii na jego powierzchni, nie uczula i nie powoduje podrażnień
Materiał wykonania: wysokiej jakości, higieniczny i hipoalergiczny silikon, który zapobiega gromadzeniu się bakterii na jego powierzchni, nie uczula i nie powoduje podrażnień
Liczba użyć na jednym ładowaniu: około 400, czyli podczas używania dwa razy dziennie bateria wytrzymuje ponad pół roku, a ładuje się ją poprzez kabel USB dołączony do zestawu
Liczba pulsacji T-Sonic: 8000 na minutęLiczba poziomów intensywności pulsacji: 12
Spersonalizowanie FOREO LUNA mini 3
LUNA mini 3 jest jedną z nielicznych szczoteczek sonicznych, które posiadają dedykowaną aplikację - FOREO For You. Aplikacja ta jest oczywiście darmowa i można ją pobrać ze Sklepu Google Play. Poza tym, jest ona niezbędna do uruchomienia szczoteczki, bo przed pierwszym użyciem należy zarejestrować nasze urządzenie - dzięki temu mamy pewność, że jest ono oryginalne.
Aplikacja ma kilka przydatnych funkcji, bo dzięki niej możemy wybrać intensywność masażu (12 rodzajów pulsacji) oraz jego czas (od 60 do 120 sekund). Bardzo ciekawą opcją jest też nowy tryb "Znajdź moje urządzenie LUNA", które łączy się ze szczoteczką poprzez Bluetooth i uruchamia ją, jeżeli przypadkowo zagubimy ją w czeluściach sportowej torby czy torebki. Dzięki tej opcji od razu słychać, gdzie nasza zguba się znajduje, ponieważ szczoteczka zaczyna charakterystycznie, lecz dość głośno pulsować. Dodatkowo w aplikacji znajduje się tryb Mirror mode, który sprawia, że nasz smartfon podczas oczyszczania twarzy zamienia się w lusterko. To bardzo ciekawa opcja dla osób, które nie zawsze mają możliwość wykonać pielęgnację i umyć twarz w domowych, komfortowych warunkach.
Tryb GLOW BOOST
Tryb Glow Boost to nowość! Pozwala nam na przyspieszone, 30-sekundowe oczyszczanie skóry, więc jest idealny, gdy koniecznie chcemy umyć twarz, ale nie mamy na to zbyt wiele czasu, np. przed i po treningu. Aby z niego skorzystać wystarczy dwukrotnie nacisnąć przycisk włączania szczoteczki lub wybrać tę opcję w aplikacji.
Dlaczego warto wybrać LUNA mini 3?
Ta szczoteczka do oczyszczania i masażu twarzy jest w pełni wodoodporna, lekka i dobrze leży w dłoni, a od poprzedniczki - LUNY mini 2 - odróżnia ją dłuższa żywotność baterii, której w obu przypadkach nie trzeba wymieniać, a wystarczy jedynie naładować, by móc dalej z niej korzystać. Ma też więcej poziomów intensywności pulsacji do wyboru i wspomnianą już wcześniej - dedykowaną aplikację oraz nowy tryb Glow Boost.
Ponadto powierzchnia oczyszczająca szczoteczki jest szersza o 40%, wypustki są bardziej miękkie, a ich końce trochę dłuższe, co pozwala na głębsze oczyszczanie porów i subtelniejszy masaż. Przyznaję, że dzięki dłuższym wypustkom, podczas używania LUNY mini 3 było mi wygodniej oczyścić trudno dostępne skrzydełka nosa oraz okolice żuchwy. To zdecydowany plus nowej LUNY.
Z tyłu szczoteczki znajduje się wklęsły przycisk do włączania, port do ładowania baterii, a także grubsze wypustki masujące, które są polecane do oczyszczania strefy T, a więc czoła, nosa i brody. Ja najczęściej korzystam jednak z przednich wypustek i pianki do oczyszczania twarzy, która w duecie ze szczoteczką daje niesamowite rezultaty.
Pielęgnacja cery przed i po treningu
Dbanie o cerę to nie tylko stosowanie dobrych kosmetyków i zaawansowanych urządzeń do jej oczyszczania, ale też zdrowe odżywianie i aktywność fizyczna. Wszystko to ładnie się ze sobą łączy, dlatego byłam w lekkim szoku, gdy wyczytałam, że blisko 40% ankietowanych osób nie myje twarzy po treningu.
Dlaczego jest to takie ważne?! Ano dlatego, że podczas ćwiczeń fizycznych z potem wydalane są z organizmu toksyny i zanieczyszczenia, co jest dla nas dobre i pozytywnie wpływa na wygląd cery. Ale jest jedno "ale" - pot, kurz, brud i martwy naskórek powinny zostać zmyte po treningu z naszej twarzy najszybciej jak to tylko możliwe! Gdy taka mieszanka zaschnie na skórze, to staje się idealną pożywką dla bakterii, a to z kolei prowadzi do powstawania wyprysków i infekcji. Ponadto zanieczyszczenia wpływają na szybsze starzenie się skóry. Wtedy z pomocą przychodzi soniczna szczoteczka i masażer do twarzy, bo pozwala na usunięcie potu oraz zanieczyszczeń i zajmuje niewiele miejsca w torbie treningowej, a tryb Glow Boost już w 30 sekund rozwiąże nasz problem!
Równie ważne jest umycie twarzy także przed treningiem, ponieważ podkład, puder czy krem utrudniają proces detoksykacji i przyczyniają się w ten sposób do powstawania niedoskonałości.
Moja opinia o FOREO LUNA mini 3
Soniczna szczoteczka i masażer do twarzy FOREO zawsze był moim marzeniem. Nasłuchałam i naczytałam się o nim tyle dobrego, że aż wydawało mi się nieprawdopodobne, by tak niepozorne urządzenie miało taką wielką moc. A jednak!
Już po pierwszym użyciu zauważyłam znaczną różnicę, bo moja skóra wygładziła się jak po dobrym peelingowaniu. Pory stały się praktycznie niewidoczne, przez co nie miałam problemu z przetłuszczaniem się strefy T, a przeciętna pianka do mycia twarzy, z której wcześniej nie byłam do końca zadowolona - w duecie ze szczoteczką dogłębnie oczyściła moją mieszaną cerę.
Teraz widzę jak z każdym kolejnym masażem za pomocą FOREO wyrównuje się struktura mojej skóry i zanikają grudki, z którymi od dawna się męczyłam, dlatego mogę stwierdzić, że szczoteczka wypada w mojej recenzji bardzo pozytywnie. Jestem zadowolona z rezultatów, jakie osiągnęłam do tej pory podczas oczyszczania i pielęgnacji cery, ale też jestem niesamowicie ciekawa efektów na dłuższą metę. Mam też nadzieję, że moja opinia przekona Was do zwrócenia uwagi na drugi krok pielęgnacji, czyli oczyszczanie cery, które wykonujemy nie tylko rano i wieczorem, ale przed i po każdym treningu.
22 sierpnia
LIRENE Migdałowy kremowy żel myjący
Po maseczce z węglem aktywnym i ostrym peelingu z pumeksem, czas na ostatni z moich niedawnych kosmetyków do mycia twarzy - migdałowy kremowy żel myjący, który według producenta miał być łagodny dla skóry i gwarantować delikatne oczyszczanie.
No cóż, jeszcze kilka lat temu, gdy nie miałam pojęcia o pielęgnacji cery (zwłaszcza mojej problematycznej cery mieszanej), to uwielbiałam bardzo mocno oczyszczające kosmetyki, po których moja skóra była tak dokładnie umyta, że aż przesuszona na wiór i mocno ściągnięta. Teraz wiem, że to był błąd i że z silnym oczyszczaniem nie można przesadzać, więc na co dzień sięgam po kosmetyki myjące o łagodnym składzie, a więc te bazujące np. na Cocamidopropyl betaine - zamiast na Sodium Laureth Sulfate (SLES) i Sodium Lauryl Sulfate (SLS), a jednym z nich jest właśnie bohater dzisiejszego wpisu.
LIRENE Migdałowy kremowy żel myjący
Cena / Pojemność: 15,99 zł za 150 ml
Gdzie można kupić: Drogerie Rossmann, Hebe, Natura
Przeznaczenie: do każdego typu cery - także wrażliwej, suchej i naczynkowej
Konsystencja: średniej gęstości kremowy żel bez drobinek
Zapach: delikatny, kwiatowo-owocowy
Informacje od producenta:
Na początku nieco obawiałam się o to, czy tak delikatny żel będzie w stanie idealnie zmyć wodoodporny krem BB z mojej twarzy. Na szczęście, moje obawy okazały się być bezpodstawne, bo żel mimo że nie wytwarzał piany, to łatwo zmywało się go ciepłą wodą, a razem z nim znikały resztki makijażu i zanieczyszczeń. Wiem to stąd, że po przetarciu twarzy tonikiem - płatek kosmetyczny zawsze był czysty.
Mimo dokładnego oczyszczania skóry, żel nie przesuszał jej i nie powodował uczucia ściągnięcia. Poza tym, nie pozostawiał po sobie tłustej czy lepkiej warstwy, a moja cera i tak była delikatnie nawilżona i nie przetłuszczała się nadmiernie w strefie T. Ogólnie, bardzo się z nim polubiłam i chętnie kiedyś do niego wrócę 😊
A jaki jest Wasz ulubiony żel do mycia twarzy?