29 czerwca

Projekt Denko : Czerwiec 2014

Projekt Denko : Czerwiec 2014
Co prawda, w tym miesiącu denko nie jest tak obfite jak w maju, ale i tak jestem dumna z kolejnych, wykończonych kosmetyków, które przestaną zalegać mi na półkach, a ja będę mogła poszukać nowych, kosmetycznych zachwytów i rozczarowań ;)


1. Czekoladowy żel pod prysznic (Soraya) - RECENZJA
KUPIĘ PONOWNIE : MOŻE

2. Łagodny płyn do kąpieli z rumiankiem i proteinami pszenicy Kamille Baby Bad (Bübchen) - ma śliczny, rumiankowy zapach. Używałam go zarówno jako płynu do kąpieli, ale także jako żelu pod prysznic - w obu przypadkach świetnie się sprawdził. Ogólnie, dobrze się pieni i ma piękny, chabrowy kolor - tak też barwi wodę w wannie :) Oczywiście, jest delikatny - nie podrażnia i nie uczula, a przy okazji świetnie oczyszcza i nawilża skórę. Litrowa butelka kosztuje około 25 zł.
KUPIĘ PONOWNIE : TAK

3. Szampon przeciwko wypadaniu włosów Subrina Recept (Ilirija) - RECENZJA
KUPIĘ PONOWNIE : NIE

4. Ochronny, przeciwgrzybiczy lakier do paznokci Oliprox (Boderm) - RECENZJA
KUPIĘ PONOWNIE : TAK

5. Pomadka ochronna do ust (Oeparol Balance) - RECENZJA
KUPIĘ PONOWNIE : TAK

6. Brązowa henna do brwi i rzęs (Delia) - RECENZJA
KUPIĘ PONOWNIE : TAK

7. Kredka do oczu Longlasting - 11 Go Wild (Essence) - RECENZJA
KUPIĘ PONOWNIE : MOŻE

8. Kredka do oczu Color Trend, Kajalstick Double-Ended, Turquoise&White (Avon) - RECENZJA
KUPIĘ PONOWNIE : MOŻE

9. Delikatny płyn micelarny Białe Kwiaty (Tołpa) - RECENZJA
KUPIĘ PONOWNIE : TAK

10. Pasta do zębów Anti-Cavity (Blend-a-med) - pasta jak pasta, niczym szczególnym mnie nie urzekła.
KUPIĘ PONOWNIE : MOŻE

11. Jedwab w płynie do włosów (Green Pharmacy) - RECENZJA
KUPIĘ PONOWNIE : TAK

Miałyście któryś z tych kosmetyków? Jak u Was się sprawdził?
I koniecznie pochwalcie się swoimi denkami! :)

28 czerwca

Nowości miesiąca : Czerwiec 2014 + Przeżyć za 50 zł

Nowości miesiąca : Czerwiec 2014 + Przeżyć za 50 zł
W czerwcu, moje zakupowe podboje sprowadzały się do dwóch wizyt w Rossmannie - czyli było bardzo skromnie. Najpierw postanowiłam przyciemnić włosy szamponetką, by uzyskać jasny brąz. Nie mogło również zabraknąć henny, która będzie idealnie współgrała z "nowym" kolorem włosów.

Później skończył mi się płyn do demakijażu - a pech chciał, że w Rossie akurat była promocja na mój ulubiony micel z Bielendy. Co prawda, obiecałam sobie, że nie będę kupować na zapas ... ale nie mam ochoty wozić ze sobą płynu między domem rodzinnym, a mieszkaniem w Krakowie, więc czuję się rozgrzeszona z tego nadstanu demakijażowego :)


A teraz czas na konkrety :
1. 2x Płyn micelarny (Bielenda) = 2x7,99 zł
2. 2x Szampon koloryzujący Cameleo - jasny brąz (Delia) = 2x3,99 zł
3. Henna brązowa (Delia) = 2,49 zł

Akcja przeżyć za 50 zł :  26,45 zł


Po raz kolejny zmieściłam się w limicie :) Przez te pół roku projektu "Przeżyć za 50 zł" odzwyczaiłam się od kupowania na zapas oraz wszystkiego, co mi się podoba - a niekoniecznie jest mi do szczęścia potrzebne. Tak więc, jeśli macie problem z kosmetycznym zakupoholizmem, to polecam w ramach odwyku przyłączenie się do tego projektu :)

27 czerwca

Wielkie rozczarowanie Baby Lips od Maybelline

Wielkie rozczarowanie Baby Lips od Maybelline
W tym tygodniu znów byłam nieobecna, bo walczyłam z egzaminami - na całe szczęście projektowanie inżynierskie i makroekonomia już za mną. Do uwolnienia się od sesji pozostał mi jeszcze egzamin z matematyki w najbliższy poniedziałek - a później (w ramach wynagrodzenia mojego braku aktywności na blogu) przewiduję  dla Was małą niespodziankę ;)

Teraz jednak czas na małe podsumowanie mojej niezbyt udanej przygody z bardzo rozsławioną, ochronną pomadką do ust Baby Lips, której billboardy prześladowały mnie w Krakowie, a w internecie aż wrzało po akcji promocyjnej z udziałem Macieja Musiała : 








Producent : Maybelline New York
Cena : 9,99 zł
Pojemność : 5 g
Dostępność : np. Drogerie Rossmann
Skład :

Od producenta : Balsamy do ust, które idealnie je pielęgnują, jak również nadają super kolory: baby róż, szalony koral czy klasyczny beż. Dla osób bardziej konserwatywnych lub oczekujących intensywnego odżywienia ust bez koloru dostępne są również 3 balsamy bezbarwne: intensywnie nawilżający, regenerujący oraz odświeżający. Ochronna, bogata formuła zapewnia spektakularne rezultaty o działaniu udowodnionym w badaniach: nawilża usta przez 8 godzin. Dzięki temu są bardziej miękkie, nawilżone i lepiej wyglądają. 

Kolor : bezbarwny (wersja nawilżająca)
Zapach : kwiatowy, przyjemny - niewyczuwalny na ustach
Smak : chemiczny, wyczuwalny cały czas
Filtr ochronny : SPF 20

Moim zdaniem : To pierwsza pomadka, po której miałam odruchy wymiotne ... Ma tak irytujący, chemiczny smak, że po prostu nie da się zapomnieć o tym, że ma się ją na ustach! W sumie mnie to nie dziwi, skoro Maybelline karmi nas takim *** składem. Niby jest masło shea i inne, roślinne ekstrakty - ale cóż z tego, skoro po starciu pomadki stan ust się nie poprawia, a po kilkudniowym stosowaniu jest wręcz coraz gorzej ...

Producent obiecuje nam 8h nawilżenie ... Hmm, pomadka ściera się po 1-2 godzinach, a nawilżenie jest tylko pozorne ... Co prawda, usta wyglądają lepiej - ale tylko dlatego, że błyszczą się pod wpływem balsamu ... No cóż, nie polecam - a wręcz odradzam! Jeśli koniecznie chcecie wypróbować Baby Lips, to być może inna wersja lepiej się sprawdzi niż ta pseudo-nawilżająca ...

Jestem bardzo zawiedziona, dlatego pomadka zaraz wyląduje tam,
gdzie jest jej miejsce - czyli w koszu!

Miałyście z nią do czynienia?!

21 czerwca

Rogaliki drożdżowe z marmoladą

Rogaliki drożdżowe z marmoladą
Mój chłopak co jakiś czas podsyła mi przeróżne kulinarne inspiracje. Tym razem zamarzyły mu się rogaliki, więc piątkowe popołudnie spędziliśmy na przygotowaniu słodkich przekąsek przed serią meczów, które osłodziły nam nieco przegraną Włoch - a co za tym idzie - odpadnięcie Anglików z Mistrzostw ;)

ROGALIKI DROŻDŻOWE Z MARMOLADĄ

SKŁADNIKI :


- szklanka mleka
- 100 g drożdży
- 500 g margaryny
- 5 szklanek mąki pszennej
- twarda marmolada

Do udekorowania np. polewa z białej czekolady lub lukier. Polecam posypać cynamonem :)




SPOSÓB PRZYGOTOWANIA :
Na początku należy podgrzać mleko (nie zagotować!) i rozpuścić w nim drożdże, dodając 1 łyżkę mąki pszennej - opcjonalnie, można dodać łyżkę cukru. Wszystko to należy przelać do większego naczynia i pozostawić drożdże do wyrośnięcia (około 30 minut - w zależności od temperatury). 


Na stolnicę (ewentualnie stół) należy wysypać mąkę i dodać pokrojoną na mniejsze kawałki margarynę oraz wylać wyrośnięte drożdże - wszystko to dokładnie wyrobić aż do uzyskania jednolitej masy.


Następnie, należy włożyć ciasto do torebki foliowej i włożyć do zimnej wody. Jeżeli wypłynie na powierzchnię, oznacza, że możemy się zabrać za formowanie rogalików. 


Po rozwałkowaniu ciasta, należy pokroić je jak pizzę. Przy podstawie trójkąta nałożyć marmoladę i zwinąć. Rogaliki piec przez około 20 minut w 180'C. Po wyjęciu z piekarnika, należy odczekać chwilę, by rogaliki wystygły i można zabierać się za dekorowanie :)


SMACZNEGO! :)

Lubicie takie rogaliki?

20 czerwca

Szampon przeciw wypadaniu włosów, czyli Subrina Recept

Szampon przeciw wypadaniu włosów, czyli Subrina Recept
Ostatnimi czasy, coraz więcej uwagi poświęcam moim włosom, gdyż z każdym tygodniem czy miesiącem widzę spory ich przyrost, a skoro są coraz dłuższe, to ich pielęgnacja musi być intensywniejsza ... W końcu, co mi z długich włosów, skoro ich objętość/ilość jest znikoma!

Tym razem postanowiłam dać szansę aptecznemu produktowi, czyli Szamponowi przeciw wypadaniu włosów, który ma również za zadanie przyspieszyć ich porost - szampon ten pochodzi z serii Strong Hair, Subrina Recept

Producent : Ilirija
Cena : około 17 zł
Pojemność : 200 ml
Dostępność : apteki

Przeznaczenie : do włosów normalnych i zniszczonych
Skład :








Od producenta : 
Szampon zawiera skuteczną kombinację składników, które wzmacniają włosy i ograniczają nadmierne wypadanie włosów. Wyciąg z chmielu ogranicza wypadanie włosów i przyspiesza ich porost. Sprawia, że włosy stają się zdrowe i lśniące. Ekstrakt prosa wzmacnia włosy i cebulki włosowe przyspiesza wzrost nowych włosów, szampon odżywia włosy i przywraca energię.

Konsystencja : lejąca
Zapach : podobny do męskich perfum, cytrusowy

Moim zdaniem : Skład nie powala na kolana - wszystko, co dobre - występuje w znikomej ilości ... Nawet substancji zapachowych jest więcej niż składników aktywnych :( Na szczęście, preparat nie wpływa negatywnie na włosy, a jego działanie sprowadza się głównie do mycia.

Jak na szampon przystało, mała ilość wytwarza dużo piany - przez co wydajność jest zadowalająca, ale wątpię bym po raz kolejny kupiła produkt o przeciętnych wynikach za taką cenę ... Włosy, jak wypadały - tak dalej wypadają. Ich stan nieco się poprawił - ale to ze względu na olejki i odżywki, które stosuję, a nie przez działanie szamponu, po którego użyciu mam nieco trudne do rozczesania włosy. Poza tym, pachną one jeszcze przez 1-2 godzin męskimi perfumami, ale to nieszczególnie mi przeszkadza, bo lubię takie nuty zapachowe. Co do szybszego porostu włosów - myślę, że to zasługa przede wszystkim cynamonowych mikstur, a szampon co najwyżej wspomógł ten efekt.

Ogólnie, Subrina Recept nie jest zła, ale nie ma w sobie "tego czegoś", co sprawiłoby, że sięgnę po nią kolejnym razem ;)


Widziałyście na sklepowych półkach ten szampon?
A może któraś z Was miała okazję go wypróbować? :)

17 czerwca

Top 15 wzruszających filmów #1 część

Top 15 wzruszających filmów #1 część
W ciągu mojego życia obejrzałam setki, jak nie tysiące filmów ... Większość z nich to komedie romantyczne i inne tego typu odmóżdżające filmy, których nawet nie pamiętam. Są jednak i takie, które doprowadziły mnie do łez - nie dały normalnie funkcjonować i pomimo upływu miesięcy, a nawet lat - w dalszym ciągu tkwią w mojej pamięci, dlatego w końcu zabrałam się za napisanie tego posta - oczywiście, bez zdradzania fabuły i iście filmweb'owskich opisów, a gatunki dosyć różnorodne ;)

1. Władca Pierścieni - Powrót króla (2003)
Gatunek : Przygodowy, Fantasy

To klasyka, więc chyba każdy zna ten film, a raczej całą ich serię! Zalałam książkę łzami, gdy czytałam ostatni rozdział trylogii, a po obejrzeniu ostatniej części była powtórka z rozrywki. W końcu, nikt nie lubi rozstań ... gdy wszystko, co znane, staje się tak obce, a główni bohaterzy wypływają w daleki rejs w poszukiwaniu spokojnego życia, by już nigdy nie powrócić ... Obok końcowych scen w "Powrocie króla" po prostu nie da się przejść obojętnie - chyba, że kogoś naprawdę nie interesuje fantastyka :)


2. Trzy metry nad niebem (2010)
Gatunek : Melodramat 

Na początku myślałam, że będzie to kolejne odmóżdżające romansidło, ale okazało się, że ten film jest przepełniony zwrotami akcji o 180' i ukazuje miłość tak piękną, ale zarazem tak nieidealną, że nie wiadomo, któremu z bohaterów bardziej współczuć. Po obejrzeniu tego filmu przez kilka dni nie dałam rady normalnie funkcjonować - rozmyślałam tylko o tym, co dalej może się wydarzyć ... 


3. Tylko Ciebie chcę (2012)
Gatunek : Melodramat 

Później wpadłam na trop drugiej części ... Gdy powoli wszystko zaczęło się układać, pojawiła się główna bohaterka, która tak namieszała, że znów nie mogłam jednoznacznie ocenić, kto jest dobry, a kto zły ... Oczywiście, podczas oglądania tego filmu nie obeszło się bez łez - i tak już czekam ponad rok w niepewności, co dalej się wydarzy ... Niestety o 3 części nie ma informacji :(



4. Hooligans (2005)
Gatunek : Dramat

Tym razem, klimat nieco odmienny - środowisko angielskich pseudokibiców West Ham United. Film może okazać się męczący dla kogoś, kogo ta tematyka nie interesuje ... Choć WHU jest mi obojętny, to film wciągnął mnie bez końca i ilekroć go oglądam, tylekroć razy płaczę, bo niestety nie kończy się happy endem. Hooligans spodoba się raczej męskiej części widowni, bo ukazuje wielką miłość do klubu piłkarskiego - za którą można oddać nawet życie i stracić to, co najważniejsze - czyli rodzinę ...

5. Jestem Legendą (2007)
Gatunek : Horror, Sci-fi

Filmy z udziałem Willa Smitha zawsze bardzo mnie ciekawiły, tak samo jak katastroficzne wizje końca ludzkości ... Podczas oglądania I'm Legend po prostu nie dało się nie uronić łezki - prawie wszyscy giną bądź zamieniają się w krwiożercze istoty, a jedyny ocalały musi znaleźć sposób na przetrwanie - ale niestety ... film nie kończy się happy endem, a przynajmniej nie takim, jaki większość chciałaby ujrzeć.

A Wy oglądałyście ostatnio jakiś wzruszający film? :)

14 czerwca

Moje "kolorowe" kredki do oczu - mini recenzje

Moje "kolorowe" kredki do oczu - mini recenzje
Ostatnio postanowiłam zrobić mały przegląd moich kredek do oczu (nie wliczając w to płynnych eyelinerów) - nie mam ich zbyt wiele, bo tylko 14 sztuk i - o zgrozo! - aż 6 z nich ma niebieski odcień, kolejne 5 sztuk jest czarnych ... Niestety, sama nie wiem, dlaczego kolekcjonuję czarne kredki - skoro jedna dobra w zupełności by mi wystarczyła :o


  1. Brązowa kredka do oczu nr 09 (Madame L'Ambre) - cena : 15 zł ; bardzo miękka, więc łatwo nią pomalować oczy, w dodatku jest trwała i ma intensywny kolor, nie podrażnia oczu (5/6)
  2. Chabrowa kredka nr 10 (Pierre Rene) - cena : 9,90 zł ; kupiłam ją ze względu na wyrazisty kolor, który idealnie pasuje do mojego żakietu; ta kredka bardzo szybko stała się moją ulubienicą; jest miękka i trwała, choć czasami lubi się odbijać na górnej powiece; nie podrażnia oczu (6/6)
  3. Ciemnoniebieska kredka do oczu z brokatem Twilight Sparkle - Glimmerstick diamonds (Avon) - cena : 20 zł ; wysuwana, twarda kredka o bardzo wysokiej trwałości - z którą większość płynów do demakijażu ma problem; nie podrażnia oczu (5/6)
  4. Czarna kredka Color Riche Le Khol nr 101 (L'Oreal Paris) - cena : 21 zł ; piękna, intensywna czerń, która ma tendencję do odbijania się na górnej powiece i bardzo łatwo się rozmazuje ... niestety nie mam do niej zaufania, bo często sprawia mi niemiłe niespodzianki (2/6)
  5. Czarna kredka nr 1 (Pierre Rene) - cena : 9,90 zł ; miękka i trwała - jednak niczym szczególnym mnie nie urzekła (5/6)
  6. Metaliczny turkus Arabian Glow, Soft & Sleek - Turquoise Hues (Avon) - cena : 23 zł ; pokochałam jej kolor i miękkość, ale niestety - zawsze odbija się na górnej powiece, choć kolor należy raczej do trwałych (5/6) 
  7. Jasny turkus z brokatem Longlasting Eyepencil 09 Cool Down (Essence) - cena : 6,99 zł ; kolejny kolor, który się wyróżnia i jest mega trwały, z tą kredką nie miałam żadnego problemu - jest miękka i nie podrażnia oczu (6/6)
  8. Granatowa kredka nr 012 (Quiz) - cena : 2,45 zł ; aż dziwne, że za tak śmiesznie niską cenę dostajemy kredkę niezłej jakości i trwałości, w dodatku miękka i nie podrażniającą oczu (6/6)
  9. Podwójna kredka do oczu Color Trend, Kajalstick Double-Ended, Turquoise&White (Avon)cena : 
  10.  13,90 zł ; z bieli byłam bardzo zadowolona - ale jasny turkus szybko znikał z powiek ... Moje oczy niestety nie polubiły tej kredki i po każdym jej użyciu były trochę podrażnione (3/6) 
  11. Czarna kredka (Manhattan) - cena : ? ; niewiele wiem o tejże kredce, ale ostatnimi czasy namiętnie ją molestuję, ma intensywnie czarny kolor, jest miękka i trwała (5/6)
(pominęłam czarne kredki)

Po powrocie do domu znalazłam jeszcze 4 kredki :
  1. Czarny kajal (Hashmi) - pełna recenzja - klik (5/6)
  2. Brązowa kredka z brokatem Brown Glam Linea Automatic Eyeliner (Paese) - cena : 19,99 zł ; kredka jest miękka i w dodatku wodoodporna, więc jej zmycie przysparza trochę problemu, ale mimo wszystko bardzo ją polubiłam (5/6)
  3. Metaliczny róż Longlasting Eyepencil 11 Go Wild (Essence) - cena : 6,99 zł ; czułam się trochę jak czerwonooki królik, ale do kredki żadnych zastrzeżeń nie mam (5/6)
  4. Czarna kredka & cień w jednym Black Maniac! (MIYO/Pierre Rene) - cena : 7,69 zł ; jako cień spisuje się średnio - ściera się i wchodzi w załamania powiek ... jako kredka - ma słabą intensywność koloru, dlatego niestety nie jest to mój faworyt (3/6)

Miałyście którą z tych kredek?!
Jak u Was się spisywała? :)


13 czerwca

Białe kwiaty - czyli demakijaż z Tołpa Botanic

Białe kwiaty - czyli demakijaż z Tołpa Botanic
Kolejny, ciężki tydzień za mną ... Egzamin z podstaw projektowania inżynierskiego wykończył mnie psychicznie i fizycznie - dlatego dzisiejsze, piątkowe popołudnie przeznaczam na regenerację sił przed poniedziałkowym egzaminem z logistyki i kolejnymi kolokwiami :) 

W końcu znalazłam trochę czasu, by przedstawić Wam mojego demakijażowego ulubieńca, którego poziom sięga już niestety dna - delikatny płyn micelarny z serii Botanic - Białe Kwiaty


Producent : Tołpa Torf Corporation
Cena : 22,99 zł
Pojemność : 200 ml
Dostępność : np. Drogerie Rossmann

Od producenta : Płyn micelarny jest komfortowy i ma subtelny zapach. Delikatnie oczyszcza skórę z zanieczyszczeń i usuwa makijaż twarzy, oczu i ust. Nawilża i odświeża. Łagodzi podrażnienia i przywraca komfort. Przeznaczony jest do stosowania bez użycia wody. Nie zawiera sztucznych barwników, PEG-ów, silikonów, oleju parafinowego, parabenów i donorów formaldehydu. Składniki: torf tołpa, ekstrakt z białych płatków róży stulistnej, jaśminu i stokrotki.

Skład : Aqua, Poloxamer 184, Disodium Cocoamphodiacetate, Polysorbate 20, Propylene Glycol, Sodium Hydroxide, Glycerin, Disodium EDTA, Sodium Citrate, Peat Extract, Sodium Chloride, Citric Acid, Rosa Centifolia Flower Extract, Jasminium Officinale Flower Extract, Bellis Perennis Flower Extract, Xanthan Gum, Parfum, Benzyl Alcohol, Salicylic Acid, Sorbic Acid

Konsystencja : płynna
Zapach : delikatny, bardzo przyjemny, kwiatowy

Płyn naprawdę jest bardzo delikatny, a mimo to świetnie oczyszcza skórę i bez problemu radzi sobie z wszystkimi moimi tuszami, kredkami i eyelinerami - przy okazji nie dając "efektu pandy". Oczywiście, nie podrażnia i nie uczula. Pozostawia skórę delikatnie nawilżoną (nienatłuszczoną) i nie powoduje efektu ściągnięcia :)

Jego cena może początkowo odstraszać, jednak całkiem dobry skład - pełen kwiatowych ekstraktów - powinien wszystko zrekompensować. Na wydajność również nie mogę narzekać, bo 1,5 miesiąca to dobry wynik - zwłaszcza, że zostało mi go jeszcze na kilka użyć :)

A tak prawdę powiedziawszy, to jego działanie bardzo przypomina mi słynnego, biedronkowego micela - do którego zamierzam teraz wrócić. Jednak skład, zapach i nieco lepsze działanie - i tak działają na korzyść Tołpy :)


Miałyście okazję poznać już ten płyn? :)

07 czerwca

Szampon w kostce, czyli mydło do włosów :)

Szampon w kostce, czyli mydło do włosów :)
W tym tygodniu moja aktywność na blogu drastycznie zmalała - niestety, studenckie życie nie jest usłane różami, a zwłaszcza przed sesją, kiedy to finiszują wszelkie półroczne projekty, nagle pojawia się cała seria kolokwiów i egzaminy w zerowym terminie ... Ale nie o tym chciałam dziś napisać! 

Otóż ostatnio wpadł mi w ręce nietypowy kosmetyk, którego byłam mega ciekawa, bo wcześniej nie zdawałam sobie nawet z tego sprawy, że istnieje coś takiego jak Szampon w kostce. Od zawsze byłam przyzwyczajona do płynnej formy - a tu taka niespodzianka!

Solid Shampoo Bar
Wersja : To Be Sheer
Producent : Bomb Cosmetics
Cena : £3.79 = ok. 19 zł
Pojemność : 50g
Gdzie kupić : Lawendowa Mydlarnia w Krakowie, drogerie internetowe

Skład :  Sodium Lauryl Sulfate, Aqua (Water), Parfum, Polyquaternium 10, Cocamide DEA, Cocamidopropyl Betaine, Salvia Sclarea (Clary) Oil, Olea Europeae (Olive) Seed Oil, Coumarin, Eugenol, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Linalool, Hydroxyisohexyl 3-cyclohexene carboxaldehyde, CI 19140, CI 42090.

Konsystencja : stała
Zapach : podobny do męskich perfum


Od producenta :

Choć po pierwszym umyciu moja współpraca z nim nie zapowiadała się ciekawie, bo włosy dziwnie na niego zareagowały i (niesłusznie zresztą) podejrzewałam go o powrót uczulenia na detergenty, to przy kolejnych podejściach było coraz lepiej :) 

Obecnie, po 1,5 miesiąca używania - praktycznie nie zauważyłam ubytku kostki, która początkowo (jeszcze zafoliowana) wyglądała tak :

Tak więc wydajność jest mega wysoka - kostka praktycznie nie do zdarcia :D Poza tym, po potarciu o mokre włosy, wytwarza obfitą ilość piany, która wręcz idealnie je myje - nie obciąża włosów, a wręcz przeciwnie - wydłuża czas ich świeżego wyglądu. Niestety, męski zapach to kwestia sporna - mi on nie przeszkadzał, a wręcz bardzo go polubiłam ... i nie tylko ja :)

Co do efektów, to włosy po umyciu wcale nie były splątane - dało się je bez problemu rozczesać. Wątpię, by szampon wpłynął w jakikolwiek sposób na ich kondycję, bo działał raczej neutralnie - mył, nie pielęgnował, ale też nie szkodził :) Spodobała mi się jednak forma kostki, więc trudno będzie mi teraz powrócić do zwykłych, płynnych szamponów :)


Miałyście już do czynienia z szamponem w kostce? :)

02 czerwca

Prawdziwy olej arganowy - Złoto Maroka

Prawdziwy olej arganowy - Złoto Maroka
Sklepowe półki aż uginają się od arganowych produktów, które obok prawdziwego arganu tak naprawdę nie leżały ... Substancje czynne w tymże oleju rozkładają się pod wpływem światła, dlatego pełnowartościowego oleju w jasnym czy plastikowym opakowaniu nie znajdziemy!

Z przykrością muszę stwierdzić, że do tej pory miałam bardzo wiele pseudo-arganowych kosmetyków, które nie dawały spektakularnych efektów - zwłaszcza na włosach ... Na szczęście, w moje ręce wpadł prawdziwy olej, którego jakość potwierdzona jest przez certyfikaty EcocertUSDA Organic i EU Organic farming

100 % olej arganowy

Producent : Manufaktura Apteczna
Cena : 35 - 40 zł
Pojemność : 100 ml
Dostępność : tutaj

Wyprodukowany w : Maroko
Skład : Argania Spinosa Kernel Oil
Konsystencja : płynna, oleista
Zapach : praktycznie niewyczuwalny



Od producenta :

Więcej informacji - tutaj

Moim zdaniem : Gdybym miała jednym zdaniem opisać ten olejek, to nazwałabym go po prostu wielofunkcyjnym i uniwersalnym kosmetykiem pielęgnacyjnym, który zachwycił nie tylko mnie, ale i moją mamę, która systematycznie mi go podbiera ;)

Pod względem konsystencji i cech ogólnych - podobny jest do zwykłego, kuchennego oleju. Ma nawet żółtawe zabarwienie :
Wydajność ma również mega wysoką. Najbardziej zaskoczyło mnie jednak w nim to, że nie posiada żadnego zapachu, ale uznałabym to za zaletę niż za wadę - w końcu, produkt ma naturalny skład, a nie jest napakowany sztucznymi aromatami :)

Na początku, używałam go zamiast kremu do rąk i stóp, ponieważ dużo lepiej nawilża i regeneruje skórę. Co prawda, przeszkadzało mi jego natłuszczanie - ale dla wspaniałych efektów warto było się poświęcić!

Niestety, na twarzy z olejkiem długo wytrzymać nie mogłam ... Krzywdy jej nie zrobił, a wręcz przeciwnie - jednak nie przepadam za oleistymi substancjami, które sprawiają, że moja mieszana cera świeci się jeszcze bardziej ;)

Ostatnio, gdy miałam trochę więcej czasu, postanowiłam naolejować włosy na ponad 3 godziny. Po dwukrotnym myciu - bez problemu pozbyłam się olejku, a włosy wcale nie zaczęły się szybciej przetłuszczać, a wręcz przeciwnie! Ich stan znacznie się poprawił - z puszących się i bardzo suchych, przemieniły się w całkiem zdrowo wyglądające, miękkie i błyszczące. Nie miałam żadnego problemu z ich rozczesaniem, czy ułożeniem, bo włosy po raz pierwszy od dawna były skłonne do współpracy :) Po drugim, 3-godzinnym olejowaniu kondycja moich włosów znów uległa poprawie, dlatego postanowiłam częściej serwować im takie zastrzyki nawilżenia :)


A Wy stosujecie jakieś oleje w codziennej pielęgnacji?! :)

01 czerwca

Sernik malinowy - słodkości na Dzień Dziecka

<center>Sernik malinowy - słodkości na Dzień Dziecka</center>

SERNIK Z MALINOWYM MUSEM

SKŁADNIKI :
Spód : duże opakowanie herbatników

Masa serowa :
- 3 łyżki skrobi ziemniaczanej
- 5 całych jajek + 2 żółtka
- 1,5 szklanki cukru
- 500 g twarogu półtłustego
- 500 g mascarpone
- skórka z cytryny

Mus malinowy :
- 450 g malin
- cukier waniliowy
- 8 łyżek cukru pudru
- 1 łyżka żelatyny
- 500 ml śmietanki 30% lub 36%

SPOSÓB PRZYGOTOWANIA :
Piekarnik nagrzewamy do 180'C. Spód brytfanny wykładamy herbatnikami i zabieramy się za masę serową. Twaróg mielimy aż do uzyskania gładkiej konsystencji, dodajemy mascarpone, skrobię, cukier, startą skórkę z cytryny i jajka oraz żółtka - wszystko to dokładnie miksujemy i ostrożnie wylewamy na herbatniki. Temperaturę zmniejszamy do 120'C i pieczemy przez pół godziny.


W międzyczasie, gdy piecze się sernik - zabieramy się za mus. Maliny miksujemy, a następnie przecieramy przez drobne sitko, by pozbyć się pestek. Do malin dodajemy cukier waniliowy oraz żelatynę, którą wcześniej moczymy w kilku łyżkach wody aż do całkowitego rozpuszczenia.

Śmietankę ubijamy z cukrem pudrem na sztywną masę i dodajemy do malin - wszystko to miksujemy, a następnie wylewamy na ostudzony sernik. Całość odstawiamy do lodówki na kilka godzin.


Sernik możemy pokryć polewą z białej czekolady (co zamierzałam na początku zrobić) - ostatecznie jednak wolałam przetestować pisaki cukrowe, których nietrudno było nie zauważyć na sklepowej półce :D


SMACZNEGO !

Copyright © Rainbow Beauty Blog , Blogger