Cześć! Moja cera zazwyczaj nie współpracuje zbyt dobrze z treściwymi, ciężkimi i mocno odżywiającymi kremami na noc, bo rano budzę się ze skórą przetłuszczoną w takim stopniu, jakbym wysmarowała ją olejem. Sleeping mask, czyli całonocna maska-serum od SheCare, którą znalazłam w boxie Pure Beauty, zapowiadała się bardzo obiecująco, więc z pewną dozą niepewności postanowiłam wypróbować ją w pielęgnacji bardzo kapryśnej cery mieszanej.
Saszetkowa maska ma pojemność 10 ml i kosztuje średnio 12,99 zł, choć w Drogeriach Hebe można ją i jej bliźniacze wersje kupić w cenie 5 zł. Na opakowaniu znajdziemy napis, że jest to produkt jednorazowego użytku, jednak mi maska starczyła na 3 noce, więc ma dobrą wydajność.
Maseczka o kremowo-różowym kolorze, subtelnie kwiatowym zapachu, ma treściwą konsystencję - przypominającą jogurt. Na wchłonięcie się potrzebuje dłuższej chwili, jednak wchłania się w całości i nie natłuszcza, choć pozostawia po sobie aksamitny film na skórze.
Nie zapycha porów i nie powoduje pogorszenia się stanu cery. Każdego ranka skóra wygląda po niej promiennie - widać poprawę jędrności, nawilżenia i odżywienia. Cera ma jednolity koloryt i jest wyraźnie wygładzona.
Jedyny minus jest taki, że w przypadku cery mieszanej - rankiem poziom przetłuszczenia jest nieco większy niż normalnie. Mimo to, po umyciu twarzy przez cały dzień nie mam problemu z nadmiernym przetłuszczaniem strefy T (czoło, nos, broda).
Maska, może nie idealnie, ale dostatecznie dobrze współpracuje z cerą mieszaną, dlatego bardzo chętnie będę po nią sięgać w przyszłości 😊
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy Twój komentarz jest dla mnie bardzo ważny - nawet gdy jest on negatywny. Dajesz mi wtedy motywację do pisania i pracy nad sobą, za co serdecznie Ci dziękuję ♥