Cześć! Grudzień mija mi niesamowicie szybko, ale znalazłam chwilę, by przyjrzeć się bliżej moim listopadowym zużyciom i podsumować moją przygodę z niektórymi kosmetykami 😊
BALEA Coconut Cancun żel pod prysznic - wakacyjna edycja limitowana miała wyraźnie wyczuwalny, bardzo egzotyczny zapach kokosa z domieszką brzoskwini. Żel świetnie się pienił, nie przesuszał i nie podrażniał skóry. Dokładnie oczyszczał i odświeżał, ale nie miał właściwości pielęgnacyjnych. Mimo to chętnie do niego wrócę 👍
LUKSJA kremowe mydło w płynie "Cynamonowe jabłko", refill - uzupełniałam nim pojemnik z żelem do mycia dłoni, więc 900 ml opakowanie starczyło mi prawie na rok czasu. Mydło miało intensywnie cynamonowy zapach, który uwielbiam, dlatego przypadło mi do gustu. Poza tym, świetnie oczyszczało, ale niestety delikatnie przesuszało skórę dłoni 👍👎
GARNIER Hyaluronic Aloe nawilżająca maska w płachcie z aloesem - to kolejne zużyte opakowanie wersji Aloe i coraz bardziej ją lubię. Na razie jest moim TOP2, bo lepsze efekty daje 2 Million Probiotics z prebiotykami. Aloesowa wersja intensywnie odżywiła i nawilżyła cerę, ale nie powodowała szybszego przetłuszczenia się strefy T. Skóra była wyraźnie wygładzona, wyglądała zdrowo i promiennie przez długi czas. Poza tym, maseczka była dobrze wycięta, mocno nasączona esencją i idealnie dolegała do skóry 👍
VIANEK Prebiotyczny płyn micelarny z kwasem salicylowym - bardzo dobrze radził sobie z demakijażem i bez problemu zmywał wodoodporny podkład czy trwałe tusze do rzęs. Nie powodował podrażnień, pieczenia czy przesuszenia skóry twarzy, ale szczypał w oczy... A to niestety go skreśliło, bo na co dzień noszę soczewki i kosmetyki delikatne dla oczu są dla mnie priorytetem 👍👎
MEDISPIRANT mineralny roll-on - tak bardzo przypadł mi do gustu, że kupiłam już kolejne dwa opakowania. Pod linkiem znajdziecie pełną recenzję 😍
NIVEA Deodorant Fresh Natural - okazał się za słaby... Faktycznie chronił przed nieprzyjemnym zapachem, ale nie ograniczał pocenia. Świetnie pielęgnował i nie powodował przesuszenia skóry pod pachami, ale nie czułam się z nim bezpiecznie, dlatego kolejnym razem odpuszczę sobie dezodoranty i wrócę do antyperspirantów 👍👎
GARNIER Vitamin C, Daily UV, fluid rozświetlający z SPF50+ w wersji nadającej blask z kolorowym pigmentem - sięgałam po niego podczas wakacji, gdy nie chciałam mieć na twarzy ciężkich podkładów, a jedynie SPF i coś ujednolicającego koloryt. W tej roli fluid od Garnier świetnie się sprawdził, bo podczas wakacyjnych wyjazdów świetnie chronił skórę, delikatnie nawilżał i nie powodował zapychania porów czy wysypu niedoskonałości. Czasami moja skóra zaczynała się po nim świecić i musiałam sięgać po bibułki albo puder matujący. Mimo to bardzo go polubiłam i chętnie do niego wrócę 👍
SKIN79 BB Super+ Beblesh Balm GOLD - uwielbiam azjatyckie kremy BB i znów się nie zawiodłam, bo złoty BB świetnie się u mnie sprawdził i idealnie wyrównywał koloryt, maskował zaczerwienienia, a do tego wyglądał naturalnie i nie dawał efektu maski. Poza tym, pielęgnował skórę i nie miał na nią jakiegokolwiek negatywnego wpływu 😍
URIAGE Age Absolu maska do twarzy na noc - to kosmetyk, który totalnie mnie oczarował swoim działaniem, bo miał lekką formułę, a niesamowicie prasował zmarszczki i wygładzał skórę, która każdego ranka wyglądała o niebo lepiej 😍
L'OREAL Paris Revitalift Filler, Water-Cream, ujędrniający krem do twarzy - miałam z nim wzloty i upadki, bo raz idealnie nawilżał i odżywiał cerę, która wyglądała idealnie, a czasami był dla niej za ciężki i powodował przetłuszczanie się strefy T. Bardzo duży plus za opakowanie - nie trzeba było grzebać w słoiczku, bo krem miał pompkę w nakrętce, która dozowała odpowiednią ilość. Lekka konsystencja szybko się wchłaniała i nie zapychała porów, ani nie powodowała wysypu niedoskonałości. Gdyby tylko moja mieszana cera się po nim nie przetłuszczała - byłby ideałem... 👍
L'OREAL Paris Revitalift Filler, serum pod oczy z 2,5% [kwas hialuronowy + kofeina] - serum było wodniste i miało lekką konsystencję, która szybko wsiąkała w skórę wokół oczu. Nie powodowało podrażnień, szczypania czy pieczenia delikatnej skóry. Cudowny aplikator z chłodzącymi i masującymi kuleczkami przynosił ulgę zmęczonym oczom. Serum było dobre, ale nie dawało jakichś bardzo spektakularnych rezultatów - delikatnie nawilżało i odżywiało skórę, napinało ją - spłycając zmarszczki 👍

.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)


Sporo produktów znam. Płyn Vianek też mnie szczypał w oczy, gdyby nie to byłby świetny. Maskę Garnier, na noc Uriage i krem Loreal bardzo dobrze wspominam, super były! Za to serum pod oczy nie przypadło mi do gustu za sprawą aplikatora - nie lubię takich.. Mam wrażenie, że trzeba uważać jak go aplikujemy, bo czasami ciągnie skórę...
OdpowiedzUsuń