Już niedługo nastanie kwiecień, więc czas na rocznicowy Projekt Denko, który pojawia się tutaj dokładnie od 6-ciu lat! Sama jestem pod wrażeniem, że wytrwałam tak długo w realizacji denka, bo często dopada mnie słomiany zapał, przez co wiele blogowych projektów odeszło w niepamięć...
Maseczki w płachcie
Przez to, że kilka lat temu trafiłam na totalny niewypał - nie mogłam się przekonać do tego typu maseczek i w ogóle po nie nie sięgałam. Dopiero It's Skin sprawiło, że odkryłam je na nowo i tym razem pokochałam, więc już jadą do mnie kolejne egzemplarze 😍 Zostawiam Wam link do Power 10 Formula Ye i Vb Mask Sheet, gdzie opisywałam dokładnie ich działanie.
Próbki, próbeczki...
Ostatnio zabrałam się za zużywanie przeróżnych saszetek:
- Yves Rocher Quelques Notes d'Amour - próbka zapachu YR w postaci nasączonej chusteczki, którą posmarowałam nadgarstki i przez kilka godzin cieszyłam się uroczym, mydlanym zapachem kwiatów. A ten, choć był przyjemny, odbiega od moich zapachowych ulubieńców, więc nie skuszę się na flakonik.
- FlosLek Normalizujący peeling kwasowy na noc - starczył mi na jedno użycie, po którym kolejnego dnia rano zauważyłam przyjemne wygładzenie i rozjaśnienie cery. Peeling mocno pachniał octem i miał formę bezbarwnego żelu, który szybko wchłaniał się w skórę.
- Avon Anew Clinical, Defend & Repair, Antioxidant Purifying Mask, Detoksykująca maseczka z glinką kaolinową - to kremowa maseczka o szarym kolorze, która zwaliła mnie z nóg alkoholowym wyziewem. Na szczęście, alkohol szybko odparował i nie spowodował przesuszenia, czy podrażnień skóry. Cera, po takim jednorazowym zabiegu, zyskała jednolity koloryt, była dobrze zmatowiona i nie przetłuszczała się nadmiernie. Jestem ciekawa jak ten kosmetyk spisałby się na dłuższą metę.
- Yope Balsam do rąk 'Miód & Bergamotka' - miał cudowny, miodowo-cytrusowy zapach i świetnie odżywiał skórę dłoni. Był nieco tłusty, przez co wydawało mi się, że długo się wchłania, jednak mimo to przypadł mi do gustu.
Pod prysznic i do pielęgnacji ciała
Waniliowe kosmetyki myjące, czyli peeling Eveline i żel pod prysznic Isana doczekały się już pełnych recenzji przy okazji serii "Umilacze kąpieli".
Jedyne, o czym nie wspominałam jeszcze na blogu to regenerujący, mleczny olejek do pielęgnacji ciała 'Algi morskie' od Bielendy, który okazał się strasznym niewypałem 👎👎👎 Nie dość, że długo się wchłaniał, to pozostawiał na skórze tłustą i lepką warstwę, której nie znoszę. W sumie nic dziwnego, bo bazował na parafinie. No cóż, jakoś to przebolałam, bo zależało mi na odżywieniu i nawilżeniu suchej skóry po zimie, ale niestety, z tym również olejek sobie nie poradził, a nawet miałam wrażenie, że z każdą kolejną aplikacją moja skóra staje się coraz bardziej sucha 😯
Po niecałych dwóch tygodniach odpuściłam balsamowanie się mleczną Bielendą i w zamian za to zabrałam pod prysznic dwa olejki myjąco-nawilżające - Avon i Nuxe, które uratowały moją przesuszoną skórę.
Do pielęgnacji cery (poza kosmetykami, których jeszcze nie zużyłam) stosowałam na przemian czarne mydełko z węglem aktywnym od Natura Siberica i moją ulubioną maseczkę glinkową od Agafii, które także recenzowałam.
Moje włosy niestety nie polubiły się z szamponem 'Biała Bania' Agafii, na szczęście wspomagałam je olejkiem Gliss Kurr od Schwarzkopf, który miał niesamowitą wydajność i gościł w mojej łazience chyba przez rok czasu. Miał przepiękny zapach, który długo utrzymywał się na włosach. Poza tym, nie przyspieszał przetłuszczania i dobrze kondycjonował włosy i nawilżał końcówki.
Po małych porządkach w kolorówce postanowiłam pożegnać się z cieniami do powiek Coastal Scents Formal Eyes, które towarzyszyły mi od dawna i lubiłam zabierać je w podróże, bo nie zajmowały wiele miejsca, a subtelnie podkreślały moje oczy. Miały dobrą pigmentację i długo utrzymywały się na powiekach.
Ostatnio wróciłam do klasycznych lakierów (co prawda na hybrydowej bazie) i przy okazji wyrzuciłam te rozwarstwione. Natomiast bezacetonowy zmywacz do paznokci z gąbką Delia miał już w sobie tyle brokatowych drobinek, że nie nadawał się do dalszego użytku. Bardzo go polubiłam, więc mam w zapasie kolejną buteleczkę.
Na koniec dwie próbki, o których niewiele mogę napisać, bo nie zauważyłam żadnego działania żelu ujędrniającego Mustela po jednorazowej aplikacji, natomiast w balsamie 'Summer feeling' od NC Nails spodobał mi się słodki, owocowy zapach i szybkie wchłanianie.
Miałyście okazję poznać już któryś z tych kosmetyków?
A może coś szczególnie Was zainteresowało i chętnie wypróbujecie? 😊
nazbierało się :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam wszystkie gliss kury, szczególnie odżywki w sprayu ale ten olejek sobie kupię
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z Twojego denka!
OdpowiedzUsuńZnam maseczkę z Agafii, miło ją wspominam. :)
OdpowiedzUsuńCałkiem udane denko :)
OdpowiedzUsuńGratuluję rocznicy :D ja też z wielu projektów zrezygnowałam, a denko istnieje nadal. Sporo zużyć :)
OdpowiedzUsuńLubie serie planet spa od Avon oraz nie pogardze dobrymi maseczkami :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czarne mydła i akurat tego z Natura Siberica jeszcze nie miałam ( do tej pory najczęściej sięgałam po Babuszkę ). Miałaś i jedno i drugie by móc je porównać i doradzić mi po które lepiej wg Ciebie sięgnąć.
OdpowiedzUsuńZnam jedynie zmywacz z Delii :) Wow 6 lat to szmat czasu :)
OdpowiedzUsuńgratuluje zużyć!
OdpowiedzUsuńOba produkty z Bani Agafi znam.
OdpowiedzUsuńUwielbiam żele Isany 😍
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tych cieni, nigdy o nich nie słyszałam. A jako maniaczka przekopałam się przez sporo marek ;). Te lakiery essence są mega, lubiłam je :)
OdpowiedzUsuń