Pielęgnacji włosów poświęcam sporo uwagi. Ostatnie półtora roku było prawdziwym przełomem, kiedy to odzyskałam przyzwoicie wyglądające włosy, choć do ideału jeszcze wiele im brakuje. Oczywiście, nie zamierzam się poddawać i cały czas szukam czegoś, co pozwoli mi zrobić kolejny krok do przodu w odbudowie zniszczeń, jakie poczyniła prostownica i nieumiejętne rozjaśnianie/koloryzowanie.
Jakiś czas temu (a dokładnie w lutym) kupiłam maskę do włosów suchych oraz uszkodzonych z organicznym masłem Shea - pochodzącą z serii Africa - marki Planeta Organica, którą przedstawiałam już w denku, więc czas na nieco więcej informacji na jej temat :)
Cena: 14,99 zł
Pojemność: 200 ml
Gdzie można kupić: Drogeria Jasmin (Kraków), sklepy z rosyjskimi kosmetykami
Skład INCI:
Informacje od producenta:
Konsystencja: bardzo gęsta, kremowa, zbita
Zapach: przyjemny, nieco słodki - ale nie mdły, kwiatowo-owocowy
Kilka razy już o niej wspominałam (w denku i przy okazji aktualizacji włosowej), gdyż pod względem działania jest to jedna z lepszych masek, z jakimi miałam do czynienia. Ale zacznę najpierw od jej wad, bo jest ich stosunkowo mało. Przez bardzo gęstą konsystencję - maskę jest trudno wydobyć z opakowania, co szczególnie uciążliwe staje się pod koniec jej użytkowania. Gęstość sprawia też, że jest mało wydajna, choć mi i tak starczyła na kilka miesięcy, bo używałam jej raz w tygodniu i trzymałam na włosach przez 15-25 minut.
Maskę można bez większego problemu wypłukać ciepłą wodą, przez co nie obciąża włosów i nie powoduje także ich szybszego przetłuszczania. Mimo to sprawia, że włosy są dociążone - a więc ładnie się układają i wyglądają na bardziej proste (co dla mnie jest niezmiernie ważne, gdyż nie używam prostownicy). Włosy stają się także mocniejsze, lepiej nawilżone i wygładzone - a co za tym idzie - miękkie i bardzo przyjemne w dotyku :) Zyskują piękny zapach, który utrzymuje się jeszcze przez kilka godzin. Po zużyciu całego opakowania śmiało mogę rzec, że ta maska pomogła mi w odbudowie moich zniszczonych włosów i pewnie za jakiś czas do niej wrócę.
Na razie planuję powiększyć moją kolekcję kosmetyków do pielęgnacji o BC Oil Miracle ze Schwarzkopfa. Znalazłam nawet ciekawą hurtownię fryzjerską http://lapuella.pl/pl/c/Myjnie/124, która ma tą serię w swoim asortymencie, więc szykują się "skromne" zakupy. Przy okazji skuszę się na Tangle Teezera, bo ceny są naprawdę zachęcające :)
A Wy używałyście ostatnio jakiejś perełki do pielęgnacji włosów? :)
nigdy nie miałam okazji przetestować produktów tej firmy
OdpowiedzUsuń_________________
perfect look
blog.justynapolska.com
Widze po raz pierwszy :-)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować bo kosmetyki Planeta Organica jak dotąd mnie nie zawiodły:)
OdpowiedzUsuńChyba powinnam ją wypróbować :)
OdpowiedzUsuńZachęcasz do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńCiekawa ta hurtownia :) A maska mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńFajna maska, słyszałam dużo dobrego o tej firmie :)
OdpowiedzUsuńNiestety za maskami do spłukiwania nie przepadam.
OdpowiedzUsuń