W niedzielny wieczór zabrałam się do pracy - zanim opanowałam sztukę odciśnięcia na stemplu dobrej jakości obrazka ... minęły chyba ze dwie godziny - ciągle czegoś brakowało. Jednak w końcu (a raczej pod koniec - malowania paznokci) opanowałam sztukę ścierania nadmiaru lakieru za pomocą szpatułki - właśnie tu tkwił mój problem ... nie umiałam odpowiednio zetrzeć lakieru, by na stemplu wyszedł czysty, dobrej jakości obrazek. Ale - jak to mówią - trening czyni mistrza ... co prawda do tego poziomu jeszcze mi bardzo daleko, ale w końcu każdy zaczynał od poziomu zerowego :D
Nie będę już przedłużać - oto efekt mojej nauki :
Jak na pierwszy raz - najgorzej nie jest, ale z pewnością czeka mnie jeszcze dużo pracy, by dojść do wprawy :) na pewno co jakiś czas będę wam pokazywała nowe, ostemplowane paznokcie ;)
Ładne wzorki! Sama myślę nad kupnem takiego zestawu:) Teraz już będę wiedziała na co zwrócić uwagę przy odciskaniu;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDo wszystkiego potrzeba czasu, szczególnie do tego żeby nabrać wprawy. Jak na pierwszy raz to wyszło Bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńślicznie wyszły Ci te stempelki,sama kiedyś chciałm sobie takie kupić,ale stwierdziłam,że chyba jednak wolę naklejki na paznokcie.Post świetny pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńĆwicz, ćwicz :) moje początki były marne ale z czasem wychodziło mi coraz lepiej a obecnie nie mam żadnych problemów ze stempelkami :)
OdpowiedzUsuńHej zostałaś nominowana u mnie na blogu :)
OdpowiedzUsuńZapraszam : petitechere.blogspot.com
chciałam kupić ale wole ręcznie zdrobić i malowac na paznokciu :)