Projekt Denko to często jedyna okazja, by niektóre moje kosmetyki ujrzały światło dzienne zanim trafią do kosza, więc zapraszam Was na kolejną garść mini recenzji 😊
Co nieco do makijażu
Żelowa henna do brwi i rzęs (Delia) to kosmetyk, do którego często wracam. Henny od Delii są dla mnie niezawodne - długotrwale farbują brwi, nie powodują podrażnień i pieczenia, a aplikuje się je wyjątkowo wygodnie 👍
Podkład Fresher Skin, odcień 100 Ivory (Rimmel London) - chciałam zminimalizować ilość podkładów, więc zabrałam się za testowanie tych, które od dawna mi nie pasowały, by w końcu bez wyrzutów sumienia je wyrzucić. Podkład Fresher Skin niczym szczególnym mnie nie zachwycił - nie dość, że po chwili od nałożenia ciemniał, to w dodatku miał słabe krycie i wyglądał sztucznie na skórze 👎
Tusz do rzęs BIG&DARING (Avon Mark) - bardzo polubiłam ten wodoodporny tusz, którego szeroka szczoteczka ładnie rozczesywała rzęsy i nadawała im głęboki, czarny kolor. To mój wakacyjny hit, któremu nie straszna była woda 👍
Pielęgnacja i oczyszczanie twarzy
Ostatnio przedstawiałam Wam trio do oczyszczania twarzy, czyli kremowy żel myjący Lirene, maseczkę z węglem od Garnier, a także peeling Selfie Project, o których możecie poczytać w osobnych wpisach.
W demakijażu pomagała mi także micelarna woda hialuronowa (Tołpa Estetic), która przyzwoicie zmywała makijaż i nie powodowała podrażnień, ale delikatnie piekła mnie w oczy. Miała dziwny, bardzo intensywny zapach, który mnie drażnił, więc zamierzam poszukać czegoś lepszego i nie będę więcej do niej wracać 👎
Serum wzmacniające do twarzy na noc, ProCollagen+ Synthesis (AUBE) - wszystkie kosmetyki z tej serii "pachnęły" mi starymi skarpetami, a ponieważ ten zapach do przyjemnych nie należy, więc nie miałam motywacji, by sięgać po Aube. No cóż, choć zapach mi przeszkadzał, to działanie było całkiem dobre, bo gęste, kremowe serum świetnie nawilżało skórę, wygładzało i wzmacniało ją, a przy tym nie zapychało porów cery. Niestety, nie zamierzam do niego więcej wracać 👍👎
Pasta do zębów Neem & Pomegranate (Himalaya Organique) - to pasta o przyjemnym smaku, która świetnie myła zęby i delikatnie je wybielała, a w dodatku odświeżała oddech. Mam ochotę na kolejną tubkę 👍
Tonik, esencja nawilżająca do twarzy 'Japoński rytuał' (Marion) - od dawna miałam uraz do kosmetyków Marion, bo przeważnie słabo się u mnie spisywały. Tym razem jednak czekała mnie miła niespodzianka, bo ich tonik okazał się całkiem przyjemny - delikatnie nawilżał skórę, zapobiegał nieprzyjemnemu uczuciu ściągnięcia i nie powodował przetłuszczania się cery. Jedynie atomizer nie nadawał się do rozpylania mgiełki, ale to nie stanowiło dla mnie problemu 👍
O soli do stóp Bingo Spa wspominałam już wielokrotnie, bo w ciągu kilku ostatnich lat zużyłam kilkanaście opakowań i zawsze chętnie do niej wracam 👍 Z olejkiem do skórek Victoria Vynn również się polubiłam, choć zużycie 30-ml buteleczki zajęło mi całe wieki, bo olejek był niesamowicie wydajny.
Ultra-wygładzający krem do rąk 'Minerały z Morza Martwego' (Lirene) - to lekki kremik o zapachu przypominającym męskie perfumy, który szybko się wchłaniał i nie pozostawiał po sobie tłustej warstwy na dłoniach. Przynosił ulgę przesuszonej skórze, jednak dawał krótkotrwały efekt, bo po zmyciu go z dłoni - te nie były już tak wygładzone i nawilżone 👍👎
Ultra-wygładzający krem do rąk 'Minerały z Morza Martwego' (Lirene) - to lekki kremik o zapachu przypominającym męskie perfumy, który szybko się wchłaniał i nie pozostawiał po sobie tłustej warstwy na dłoniach. Przynosił ulgę przesuszonej skórze, jednak dawał krótkotrwały efekt, bo po zmyciu go z dłoni - te nie były już tak wygładzone i nawilżone 👍👎
Żel pod prysznic 'Lemon & Lime' (Isana) - jak zwykle niezawodny, bo świetnie się pienił i dokładnie oczyszczał skórę - nie powodując przy tym jej przesuszenia. Miał niezwykle odświeżający i dodający energii zapach, więc chętnie kupię kolejne opakowanie tej właśnie wersji zapachowej 👍
Szampon do włosów 'Feel Up' (Organique) - niedawno go przedstawiałam, więc odsyłam Was do pełnej recenzji. Natomiast o suchym szamponie Syoss nie miałam jeszcze okazji wspomnieć, więc nadrabiam zaległości i muszę przyznać, że bardzo dobrze się u mnie spisywał, bo "odtłuszczał" włosy i unosił je od nasady. Przy okazji nadawał im piękny, świeży zapach i nie powodował przesuszenia czy pogorszenia się stanu włosów. Oczywiście, nie pozostawiał na włosach białych plam i bez problemu można go było wyczesać. Tak więc z chęcią do niego wrócę 👍
A Wy miałyście już okazję poznać któryś kosmetyk z mojego Denka? 😊
A może coś szczególnie Was zainteresowało?
Oprócz żelu pod prysznic z Isany i suchego szamponu z Syoss nic więcej nie znam :D
OdpowiedzUsuń2 kosmetyki to i tak całkiem sporo :D
UsuńKocham tę mgiełkę Marion, właśnie ją denkuję ;) U mnie atomizer działa bez zarzutu, więc mogę nią scalać makijaż ;)
OdpowiedzUsuńU mnie ten atomizer też działa, ale za mocno, bo zamiast subtelnej mgiełki jest "gęsta mgła" :D
UsuńFajne denko, musze zakupic ta henne, ostatnio poszukuje dobrej :D
OdpowiedzUsuńZnam jedynie hennę :)
OdpowiedzUsuńByłam ciekawa co napiszesz o fresh skin. Kiedyś był szał, ale tak samo szybko wszystko ucichło. Czyli jednak kiepski produkt. Suchy szampon syoss mnie nie zachwycił. Słabszy efekt niż batiste :)
OdpowiedzUsuńznam tylko pare tych produktów :)
OdpowiedzUsuńHej ja też czekam na przesyłkę od 1001 sukienek. Jeżeli ie dostanę idę do Rzecznika praw. Może daj adres i razem coś zdzialamg
OdpowiedzUsuń