15 marca

Zdrowe tosty w wersji light

Zdrowe tosty w wersji light
Uwielbiam tosty, ale te niestety należą do wysokokalorycznych przekąsek, więc pozostaje mi jedynie ograniczenie ich spożywania lub przyrządzanie odchudzonych wersji, a ponieważ lubię eksperymentować w kuchni, to ostatnio odkryłam nowy, świetny smak :)


Składniki : chleb graham, pomidor, ogórek, rzodkiewka, szczypiorek, ser kanapkowy półtłusty Favita + z warzyw można dodać czego tylko dusza zapragnie (choć może to zaburzyć smak)

Ciemne pieczywo + warzywa, czyli wszystko co dobre i zdrowe - a nie standardowy chleb tostowy z tłustym, żółtym serem i szynką :) 


Jest kolorowo i apetycznie, a w dodatku maksimum witamin i o połowę mniej kalorii, a smak dla kogoś kto lubi szczypiorek i serek o smaku podobnym do feta taka wersja tostów powinna naprawdę zasmakować! 


Skusiłybyście się na takie tosty? :)

14 marca

Sparkle in Paris

Sparkle in Paris
Jeszcze do niedawna miałam fioła na punkcie Paryża, dlatego kupowałam przeróżne rzeczy z motywem wieży Eiffel'a, a na wieść o serii "Sparkle in Paris" dostałam małpiego rozumu i po prostu nie mogłam przejść obojętnie obok kosmetyków w stylowych opakowaniach, które bardzo skutecznie mnie kusiły :)


Akurat byłam na etapie kupowania nowego 'ochraniacza', dlatego skusiłam się na dezodorant antyperspitacyjny 24h - Sparkle in Paris

Producent : Oriflame
Cena : 13 zł
Pojemność : 50 ml
Dostępność : u konsultantek


Skład (INCI) : Aqua, Aluminum Chlorohydrate, Steareth-2, Ppg-15 Stearyl Ether, Cyclopentasiloxane, Glycerin, Steareth-21, Cyclohexasiloxane, Parfum, C12-13 Alkyl Lactate, Allantoin, Benzyl Salicylate, Linalool, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Citronellol, Geraniol, Alpha-Isomethyl Ionone.

Od producenta : Antyperspirant o eleganckim zapachu, zapewniający długotrwałą, skuteczną ochronę. Zachwyca kobiecą kompozycją wytwornych nut szampana, jagody i wetiweru. Będziesz czuła się pięknie i pewnie przez cały dzień! Bez alkoholu. 50 ml

Konsystencja : lejąca
Zapach : kwiatowo - owocowy

Moim zdaniem : Zanim jeszcze go użyłam, to zakochałam się w jego delikatnym zapachu, choć dla niektórych wydawać by się mógł nieco mdły. Po pierwszych zachwytach - nadszedł czas na rozczarowanie z powodu zacinającej się kulki, która irytowała mnie aż do samego końca ... 

Niestety, to nie jedyne wada tego antyperspirantu, który choć świetnie maskuje przykry zapach, to robi to nie na 24h - jak obiecał producent - a maksymalnie na 1/4 tego czasu, w dodatku pozostawiając białe plamy na ubraniach :( Na szczęście nie podrażnia i nie wysusza skóry pod pachami, a nawet dało się odczuć delikatne nawilżenie. 

Co do wydajności, to ta z pewnością jest zmniejszona przez lejącą konsystencję antyperspirantu, który ścieka do rowków i tam zasycha, przez co - przy każdym odkręcaniu i zakręcaniu - po prostu się kruszy ... 



No cóż, Sparkle in Paris zachwycił mnie tylko swoim zapachem, a ponieważ sprawuje się jak zwykły przeciętniak, to szkoda na niego tracić czas :(

13 marca

Bali Beauty House, czyli gdzie byłam jak mnie nie było :)

Bali Beauty House, czyli gdzie byłam jak mnie nie było :)
Wczoraj, pomiędzy zajęciami na uczelni, postanowiłam wybrać się do Bali Beauty House, o którym już wcześniej wspominałam. Nietrudno było tam trafić, bo idąc wzdłuż Krowoderskiej szyld Bali rzuca się w oczy. Po wejściu do środka przywitały mnie trzy uśmiechnięte, miłe Panie, a więc już na wstępie wizyta zapowiadała się pozytywnie :)

Muszę przyznać, że wystrój wnętrza również zrobił na mnie wielkie wrażenie - jest tam bardzo przytulnie i stylowo. Samo przebywanie w Bali Beauty House jest bardzo odprężające - zresztą same zobaczcie :


W oko wpadły mi jeszcze rzędy kolorowych O.P.I. ustawionych obok stanowisk do manicure i świetnie wyposażony salon fryzjerski - a wszystko to, co zobaczyłam na własne oczy, Wy możecie obejrzeć TUTAJ.

To miejsce ma naprawdę niepowtarzalny klimat, a to dopiero połowa sukcesu, bo przede wszystkim liczą się wykwalifikowani pracownicy. Oczywiście, na profesjonalizm narzekać nie mogę, bo na wstępie zostałam zaproszona na konsultację przed zabiegiem do takiego oto pokoju :


I tak mój dylemat pt. "mikrodermabrazja czy peeling kawitacyjny" został rozstrzygnięty. Stety albo i nie - ze względu na rozszerzone naczynka mikrodermabrazja nie wchodziła w grę :)

Tak więc pozostał mi peeling kawitacyjny, z którego efektów i tak byłam bardzo zadowolona, bo moja skóra stała się bardzo gładka i przyjemna w dotyku, wyrównał się jej koloryt i zmniejszyła się widoczność zaskórników. Odświeżenie wyglądu twarzy zauważyły nawet moje współlokatorki, a więc różnica musiała być widoczna.

Jeśli chodzi o cały zabieg, to uzupełniony był o wcześniejszy demakijaż i późniejsze serum, maseczkę z zielonej glinki oraz lekki krem koloryzujący, no i przede wszystkim - otrzymałam wiele cennych rad. Wiedza kosmetyczki była naprawdę bardzo obszerna, dlatego ani przez moment nie obawiałam się efektu końcowego :)

No cóż, był to mój pierwszy raz w Bali Beauty House, ale z pewnością nie ostatni - po tak pozytywnym dniu, z pewnością za jakiś czas zafunduję sobie powtórkę :)


10 marca

Oy, Another Polish Joke!

Oy, Another Polish Joke!
Czyli poniedziałek na bogato ze złotkiem od O.P.I. i piaskiem Bałtyku od Lovely :


No cóż ... Wiem, że jestem bardzo na czasie, skoro prezentuję lakier pochodzący z ubiegłego sezonu wiosna/lato 2013 :P No ale lepiej późno niż wcale! W końcu, złoto to klasyka, a więc nigdy nie wyjdzie z mody. 


Mój O.P.I. czyli Oy, Another Polish Joke! pochodzi z kolekcji Euro Centrale, która zapadła mi w pamięć ze względu na bardzo oryginalne nazwy lakierów - m.in. "Hands off my Kielbasa!" czy "My Paprika is hotter than yours!" :D


Producent : O.P.I.
Kolekcja : Euro Centrale
Kod : NLE78
Pojemność : 15 ml
Cena : waha się od 35 - 50 zł


Co do samego lakieru, to ze względu na jasny kolor nawet przy dwóch warstwach tworzy prześwity, ale za to jest mega trwały - czasami wytrzymywał ponad tydzień bez odpryśnięć. Szybkość schnięcia jest również zadowalająca :) Niestety, ze zmywaniem trzeba się trochę pomęczyć - i to nie ze względu na brokat, bo ten jest mikroskopijnych rozmiarów, ale dlatego, że ta emalia po prostu mocno trzyma się paznokcia :)

Baltic Sand, czyli piaskowiec od Lovely ma intensywniejszy kolor - przez co nie prześwituje. Poza tym, również jest trwały, szybko schnie, ale łatwiej się go zmywa - no i przede wszystkim - w porównaniu do OPI jest dużo tańszy :) Mimo wszystko, nie potrafię jednoznacznie stwierdzić - który z tych lakierów bardziej przypadł mi do gustu, bo oba mają w sobie "to coś" :)

A Wam która wersja podoba się bardziej? :)

09 marca

Druga szansa dla Dermedic'a

Druga szansa dla Dermedic'a

Od dawna szukałam kosmetyku, który tak dobrze współpracowałby z moją cerą - i znalazłam prawie ideał ... Prawie, bo miał jedną wadę - nie radził sobie z demakijażem :(

Nie dawało mi to jednak spokoju, bo przecież "efekt pandy" nie zawsze musi być przewinieniem kosmetyku, dlatego zmieniłam nieco taktykę demakijażu podczas podejścia do drugiej buteleczki Płynu micelarnego Hydrain 3 Hialuro i dało to dużo lepsze efekty :) 


Zresztą same zobaczcie :


Trwały tusz, wodoodporny eyeliner i czarny cień w kredce, czyli wytoczyłam przeciw Dermedic'owi ciężkie działa ... Po wielu próbach - w końcu doszłam do tego, co robić, żeby ten płyn micelarny radził sobie z demakijażem :) 


Ciekawe, ile płatków kosmetycznych zużywacie do demakijażu oczu? 
Przeważnie zużywałam 3 - na lewe & prawe oko + 3-ci płatek na poprawki ...
Przy Dermedic'u 3 płatki zużyłam na jedno oko, a więc łącznie 6 - ale za to pozbyłam się "efektu pandy" i w końcu spokojnie mogę powiedzieć, że ten płyn micelarny w pełni spełnił moje oczekiwania :)


08 marca

Welcome to Bali

Welcome to Bali


Pogoda na dworze nie rozpieszcza, dlatego rozpieścić muszę się sama, a nic tak świetnie nie relaksuje, jak podróż w egzotyczne miejsce, a jednym z nich jest mała indonezyjska wysepka Bali, której klimat udało mi się odnaleźć w pewnym ogólnodostępnym kosmetyku, który zniewolił mnie swoim obłędnym, rajskim zapachem - a mowa o : 

SPA; Żel - peeling pod prysznic BALI z ekstraktem z owoców egzotycznych

Producent : BeBeauty / Forte Sweden
Cena : 5 zł
Pojemność : 300 ml
Dostępność : Biedronka

Skład : 

Od producenta : Ekstrakt z awokado doskonale regeneruje skórę, a nasiona moreli mają właściwości peelingujące. Minerały z wód termalnych oraz ekstrakt z owoców egzotycznych odżywia i nawilża skórę. 
Produkt przebadany dermatologicznie z pH przyjaznym dla skóry

Konsystencja : średniej gęstości żel z delikatnymi drobinkami peelingującymi
Zapach : kwiatowo-owocowy, egzotyczny; Tego nie da się opisać - to trzeba poczuć!

Moim zdaniem : Bądźmy szczerzy - kosmetyki do mycia ciała kupuję dla zapachu, a nie dlatego, że ma np. właściwości nawilżające (bo w końcu od czegoś są balsamy). Ten żel jest obłędny - ma zapach lekko cytrusowy, podobny do pomarańczy połączonej z brzoskwinią - ogólnie jednak określiłabym go jako egzotyczny. 

Nazwa tego kosmetyku jest nieco myląca, ponieważ jest to peeling o nieścieralnych drobinkach średniej ostrości, który świetnie oczyszcza ciało. Oczywiście, bardzo dobrze się pieni :) Ale ma jedną wadę - ulotny zapach ... Mimo wszystko jednak zakochałam się w tym żelu ♥ i z pewnością będę do niego wracać nie raz!


Znacie ten żel, a raczej jego zapach?

08 marca

Prezent na Dzień Kobiet + zapowiedź rozdania

Prezent na Dzień Kobiet + zapowiedź rozdania
Ten tydzień minął mi niesamowicie szybko, ale też był bardzo wykańczający - a ponieważ we własnym mieszkaniu byłam gościem, dlatego praktycznie nie miałam czasu (ani siły) na zajęcie się blogiem. 

Postanowiłam również, że uszczęśliwię dziś jedną z Pań i dlatego z wynikami czekałam po dziś dzień ;) Przyznam szczerze, że trochę irytowało mnie słynne 'kiedy wyniki' - skoro zawsze podaję kiedy one się pojawią ... Tym razem info pojawiło się w poście zaraz po zakończeniu rozdania i widniało również pod banerem rozdaniowym - ale mniejsza z tym ...

Przypomnę jeszcze, co było do wygrania :

A nową właścicielką tego zestawu zostaje :

CAMILLE - GRATULACJE!
(zaraz wyślę maila)

Powoli szykuję już kolejne rozdanie z okazji nadchodzącej wiosny, dlatego jeśli teraz nie udało się Wam wygrać - to jeszcze nic straconego :) W końcu, lubię dzielić się z Wami kosmetykami :)

Przy okazji, BingoSpa przyszykowało dla Was bon wartościowy 50 zł :)


05 marca

Polewa czekoladowa na włosach z Cameleo

Polewa czekoladowa na włosach z Cameleo
Na moich włosach już wielokrotnie gościły różne kolory - jednak od 1,5 roku ufam szamponom koloryzującym Cameleo i ciągle do nich wracam :) Miałam już do czynienia z 6.0 (ciemny blond), 5.0 (jasny brąz), 7.4 (rudy) :


A obecnie pokusiłam się na 3.0, czyli ciemny brąz :


Producent : Delia Cosmetics
Pojemność : 40 ml
Cena : 5 zł (2,99 zł na promocji w Rossmannie)
Dostępność : Drogerie Rossmann
Trwałość : 4-6 myć
Nr koloru : 3.0 ; ciemny brąz, dark brown
Skład :


Po ostatnim koloryzowaniu byłam mega zachwycona nowym kolorkiem - intensywną rudością, ale zachciało mi się eksperymentów i wybrałam ciemny brąz - od tak po prostu, bo nie miałam z nim do czynienia ... Gdy wylądował na mojej głowie, to moja mama stwierdziła, że mam polewę czekoladową na włosach : 

 
Wtedy jeszcze kolor mi się podobał, choć z każdą chwilą docierało do mnie, że to jednak był błąd ... Ciemny brąz jest przepiękny - u kogoś innego ... nie u mnie! 

Po odczekaniu 40 minut i zmyciu szamponu koloryzującego - efekt był taki  :


Na moich blond włosach kolor wyszedł intensywny (szkoda, że aparat tego nie oddał). Niestety, do mojej jasnej karnacji ciemne kolorki nie pasują - i choć już przed koloryzowaniem byłam tego świadoma, to chciałam sprawdzić, jak będę wyglądać ... Na całe szczęście - to tylko 4-6 myć, a jestem już po 3, więc niedługo się go pozbędę :) A później - może 7.0, by wzmocnić mój naturalny blond ;)

A Wy eksperymentujecie z kolorem włosów? :)

03 marca

Myślę o niebieskich migdałach

Myślę o niebieskich migdałach
No dobra, może nie niebieskich - ale za to rozkosznie słodkich. W końcu trzeba się jakoś zrelaksować po poniedziałku, którego większość osób nie lubi (w tym ja!).


BingoSpa ma w swojej ofercie bardzo ciekawą propozycję, a mianowicie Żel pod prysznic ze słodkimi migdałami i białą glinką

Cena : 7,50 zł
Pojemność : 300 ml
Dostępność : Sklep internetowy, Auchan

Od producenta : Żel zawiera:
białą glinkę, która zawiera ponad 20 minerałów (krzem, aluminium, fosfor, wapń, potas, selen, mangan, miedź). Posiada właściwości antyseptyczne i antybakteryjne. Aktywizuje procesy odbudowy komórek. W sposób naturalny oczyszcza i stymuluje proces regeneracji skóry. Złuszcza martwy naskórek, oczyszcza skórę z nadmiaru sebum, toksyn, niezdrowej mikroflory, poprawia ukrwienie, łagodzi stany zapalne, przywraca skórze równowagę mineralną.
ekstrakt migdałowy - ma doskonałe właściwości zmiękczające i wygładzające skórę, odbudowuje warstwę lipidową naskórka. Łagodny dla każdego rodzaju skóry o bardzo przyjemnym, sprzyjającym zmysłom zapachu.

Skład (INCI) :

Konsystencja : żelowa, średniej gęstości
Zapach : migdałowy (dla niektórych może okazać się mdły)

Moim zdaniem : Ten żel można albo pokochać albo znienawidzić, gdyż ma dosyć kontrowersyjny zapach - dla jednych będzie cudowny, słodziutki - a dla innych okaże się mdły i nie do wytrzymania ... Na szczęście, ten zapach mnie zrelaksował - szkoda tylko, że szybko się ulatnia i nie czuć go na skórze po kąpieli. Oczywiście, żel jest bezpieczny - nawet przy moim uczuleniu na detergenty :) Poza tym, świetnie się pieni i dokładnie oczyszcza ciało - nie wysuszając skóry, a nawet delikatnie ją nawilżając. No i ta cena - 3,70 zł na promocji za 300 ml, to całkiem korzystna oferta - aż żal się nie skusić, więc gdy wyczerpię moje żelowe zapasy, to zapewne po niego jeszcze sięgnę :)


A Wy jakie zapachy preferujecie?
Miałyście do czynienia z żelami BingoSpa?

02 marca

Inspired by Moschino & Lanvin

Inspired by Moschino & Lanvin

Każdy ze znanych projektantów (i tych mniej znanych również) ma swój własny styl - nie tylko w ubiorze, ale również w charakteryzacji modelek ... 

Prada w sezonie Jesień/Zima 2014 wylansował trend na posklejane rzęsy ... Można?! Można! ... 

Na szczęście, nie podążam za trendami, dlatego sklejać sobie rzęs nie mam zamiaru - ale z nudów postanowiłam poszperać w internecie i znaleźć makijażowe inspiracje prosto z pokazów mody i tak oto natrafiłam na kocie oczka od Moschino, a ponieważ miałam pod ręką czarną kredkę i nie miałam nic lepszego do roboty, to zmalowałam coś na wzór połączenia Lanvina z Moschino :


Nie jest to typ makijażu jaki preferuję, ale kocie oczy od zawsze bardzo mi się podobały, dlatego lubię czasami zaszaleć :) Na co dzień jednak wybieram wersję 'no make-up' bądź stylową krechę od D&G :)


A Wam podobają się kocie oczy? :)

01 marca

Na dobry początek miesiąca - maseczka & peeling od Eveline

Na dobry początek miesiąca - maseczka & peeling od Eveline
Już jutro czeka mnie powrót do Krakowa po 3 tygodniach błogiego lenistwa po zimowej sesji ... Z jednej strony mi się nie chce, bo wstawanie na matematykę o 7.30 w poniedziałek nie jest szczytem moich marzeń - ale z drugiej strony stęskniłam się bardzo za naszą "vipowską siódemką" i nie mogę się doczekać spotkania :) W każdym razie, korzystając z ostatnich wolnych chwil w domu - postawiłam na relaks z dwoma twarzowymi produktami od Eveline :


Od lewej : Gruboziarnisty, normalizujący peeling do twarzy 3w1 - Bio Hyaluron 4D (do cery mieszanej i tłustej)
Od prawej : SOS, Multifunkcyjna maseczka-peeling z serii Face Therapy (do skóry dojrzałej, suchej i osłabionej)

Cena : każda za 3,30 zł
Pojemność : 7 ml
Dostępność : Drogeria Natura, Rossmann

Skład :

Od producenta :

Konsystencja : gęsta z ostrymi drobinkami, gęsta z kolorowymi, rozpuszczalnymi drobinkami
Zapach : mentolowy, cukierkowy - słodki

Peelingów do twarzy nie stosowałam całe wieki, bo dawały złudny efekt pięknej, oczyszczonej cery, a po kilku dniach na twarzy pojawiali się nieprzyjaciele. Tym razem jednak postanowiłam zaryzykować, bo wg. producenta - peeling jest odpowiedni do mojej mieszanej cery. 

Gdy wmasowałam peeling, moje palce zabarwiły się na zielono i trudno było je domyć, więc wystraszyłam się, że po zmyciu z twarzy będę wyglądać jak zielony ufoludek - na szczęście, nic takiego się nie stało. Przypuszczam, że zielony kolor miał służyć zniwelowaniu zaczerwienień, które po peelingu jeszcze bardziej się uwidoczniły :( Peeling nieszczególnie przypadł mi do gustu, ale zauważyłam w jego działaniu kilka pozytywów -  dobrze oczyszczona cera, która stała się bardzo delikatna i miła w dotyku oraz brak podrażnień i delikatne nawilżenie skóry :)


Z maseczką polubiłam się już na starcie, gdy poczułam piękny, cukierkowy zapach. Gęsta, kremowa maska z kolorowymi drobinkami wyglądała równie słodko. Oczywiście, zawierała w sobie średniej ostrości drobinki, dzięki którym można było wykonać peeling&masaż. Zmycie jej z twarzy okazało się bardzo uciążliwym procesem, ale efekt, jaki po sobie pozostawiła przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Przede wszystkim, skóra stała się bardzo mocno nawilżona, idealnie wygładzona i ujędrniona. Poza tym, wyrównał się koloryt i rozjaśniły zaczerwienienia - a to wszystko za niewiele ponad 3 zł! Oj, z pewnością jeszcze nie raz wrócę do tej maseczki :)

Miałyście okazję testować którąś z nich?
Jaką maseczkę możecie mi polecić? :)

PS. Zabieram się za sprawdzanie zgłoszeń - wyniki podam najprawdopodobniej w Dzień Kobiet, by którejś z Was zrobić miły prezent :)
Copyright © Rainbow Beauty Blog , Blogger