Już jutro czeka mnie powrót do Krakowa po 3 tygodniach błogiego lenistwa po zimowej sesji ... Z jednej strony mi się nie chce, bo wstawanie na matematykę o 7.30 w poniedziałek nie jest szczytem moich marzeń - ale z drugiej strony stęskniłam się bardzo za naszą "vipowską siódemką" i nie mogę się doczekać spotkania :) W każdym razie, korzystając z ostatnich wolnych chwil w domu - postawiłam na relaks z dwoma twarzowymi produktami od Eveline :
Od lewej : Gruboziarnisty, normalizujący peeling do twarzy 3w1 - Bio Hyaluron 4D (do cery mieszanej i tłustej)
Od prawej : SOS, Multifunkcyjna maseczka-peeling z serii Face Therapy (do skóry dojrzałej, suchej i osłabionej)
Cena : każda za 3,30 zł
Pojemność : 7 ml
Dostępność : Drogeria Natura, Rossmann
Skład :
Od producenta :
Konsystencja : gęsta z ostrymi drobinkami, gęsta z kolorowymi, rozpuszczalnymi drobinkami
Zapach : mentolowy, cukierkowy - słodki
Peelingów do twarzy nie stosowałam całe wieki, bo dawały złudny efekt pięknej, oczyszczonej cery, a po kilku dniach na twarzy pojawiali się nieprzyjaciele. Tym razem jednak postanowiłam zaryzykować, bo wg. producenta - peeling jest odpowiedni do mojej mieszanej cery.
Gdy wmasowałam peeling, moje palce zabarwiły się na zielono i trudno było je domyć, więc wystraszyłam się, że po zmyciu z twarzy będę wyglądać jak zielony ufoludek - na szczęście, nic takiego się nie stało. Przypuszczam, że zielony kolor miał służyć zniwelowaniu zaczerwienień, które po peelingu jeszcze bardziej się uwidoczniły :( Peeling nieszczególnie przypadł mi do gustu, ale zauważyłam w jego działaniu kilka pozytywów - dobrze oczyszczona cera, która stała się bardzo delikatna i miła w dotyku oraz brak podrażnień i delikatne nawilżenie skóry :)
Z maseczką polubiłam się już na starcie, gdy poczułam piękny, cukierkowy zapach. Gęsta, kremowa maska z kolorowymi drobinkami wyglądała równie słodko. Oczywiście, zawierała w sobie średniej ostrości drobinki, dzięki którym można było wykonać peeling&masaż. Zmycie jej z twarzy okazało się bardzo uciążliwym procesem, ale efekt, jaki po sobie pozostawiła przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Przede wszystkim, skóra stała się bardzo mocno nawilżona, idealnie wygładzona i ujędrniona. Poza tym, wyrównał się koloryt i rozjaśniły zaczerwienienia - a to wszystko za niewiele ponad 3 zł! Oj, z pewnością jeszcze nie raz wrócę do tej maseczki :)
Miałyście okazję testować którąś z nich?
Jaką maseczkę możecie mi polecić? :)
PS. Zabieram się za sprawdzanie zgłoszeń - wyniki podam najprawdopodobniej w Dzień Kobiet, by którejś z Was zrobić miły prezent :)
Jak będę w Rossmannie muszę koniecznie pamiętać o tej maseczce :)
OdpowiedzUsuńJa z mamą testowałam ten "SOS" i całkiem fajnie sobie dał radę. :)) A na wyniki czekam! Może się uda! :D
OdpowiedzUsuńJa jakoś nigdy się nie mogę przekonać do innych maseczek niż tych z glinką szarą lub zieloną. Ale może niedługo zaryzykuję i spróbuję kupna tej.
OdpowiedzUsuńMuszę sobie sprawić tę maseczkę ;)
OdpowiedzUsuńMam tą po prawo ale jeszcze nie uzywalam ;)
OdpowiedzUsuńMaseczkę muszę kupić skoro okazała się taka fajna. :)
OdpowiedzUsuńNie miałam tych saszetkowców.
OdpowiedzUsuńmuszę w końcu je wypróbować : p
OdpowiedzUsuńNiestety peelingi mają to do siebie że po oczyszczeniu wszystko zaczyna wychodzić na zewnątrz więc już wież dla czego pojawił się twój nieprzyjaciel. Też tak mam i jest to nie zależne od tego jaki peeling zastosuje
OdpowiedzUsuń