31 marca

Wiesz co jesz?! Robaki, z których powstaje różowy barwnik

Wiesz co jesz?! Robaki, z których powstaje różowy barwnik
Smakowicie wygląda, prawda?

Kiedyś o koszenili było głośno ... teraz jakby wszyscy zapomnieli, że jemy te 'przepiękne' owady z powyższego zdjęcia - a więc powracam z małym przypomnieniem :D


No to Frugooo !

30 marca

Projekt Denko - marzec 2013

Projekt Denko - marzec 2013
Już od dawna miałam zamiar dołączyć do tego projektu - jednak zbierałam się i zbierałam ... zawsze ktoś (kto wyrzucił moje zbiory) albo coś stawało mi na drodze :)

Tym razem jednak się udało i oto moje skromne, marcowe denka:

Większość tych produktów już zrecenzowałam :)

Radical - szampon wzmacniający                      1/6
Bentley - żel do mycia ciała                               5/6
Eveline - peeling-masaż pod prysznic                 5/6
Neutrogena - Ochronny sztyft                            5/6
Uber - mleczko do kąpieli                                  6/6

Oprócz tego zdenkowałam 2 piękne zapachy :
Vittorio Bellucci - Red Horse Fire Arrow (mają śmiesznie niską cenę - około 10zł, pojemność to 50 ml - jednak zapach najbardziej mnie urzekł - pachną wiśniowo, jednak nie są zbyt słodkie :) 6/6
Oriflame - woda toaletowa Moon (kupiłam ją na przecenie za 20zł, pojemność trochę mała, bo 30 ml - ale zapach jest przepiękny i warty tej ceny :) 5/6

Została jeszcze 60 sekundowa maseczka z olejkiem arganowym od Marion - nie będę się rozpisywać na jej temat, bo niedługo pojawi się recenzja ... Jednak mogę szczerze powiedzieć, że maseczkę zaliczyłabym do porażek!  3/6

Miałyście któryś z tych kosmetyków?

29 marca

Oliwkowa maska do włosów - Ziaja [opinia]

Oliwkowa maska do włosów - Ziaja [opinia]
Jakiś czas temu miałam inną wersję ten maski - masło kakaowe, które sprawowało się świetnie ... Jednak moje zamiłowanie do eksperymentowania kazało mi kupić inną maskę - więc wzięłam oliwkową maskę do włosów z Ziaji - do każdego rodzaju włosów :) No i niestety. był to kolejny błąd z mojej strony ...
Maska, co prawda jakoś tam działa, ale szału nie ma ...

Cena : 6, 20 zł 
Pojemność : 200 ml
Skład : 

Moim zdaniem :
Odżywka ma oliwkowy zapach i gęstą konsystencję, dzięki czemu nie spływa z włosów podczas aplikacji. Starcza na długo - w moim wypadku na bardzo długo, bo nie mogłam się przekonać do tej maski, dlatego rzadko pojawiała się na moich włosach. Ogólnie, minimalną regenerację włosów widać - jednak na pewno drugi raz jej nie kupię. Maska trochę obciążała włosy, ale nadawała im połysk i miękkość - z pewnością lepiej się rozczesywały. No cóż, złego zdania napisać o niej nie mogę, ale tak samo pochwalić też nie ... Maska jest po prostu przeciętna i lepiej zainwestować pieniądze w jakąś inną :)

Ogólna ocena: 4/6

Miałyście kiedyś taką maskę?

28 marca

Bentley Organic - żel do mycia ciała

Bentley Organic - żel do mycia ciała
Do niedawna Bentley był dla mnie samochodem - a tu taka niespodzianka - nie miałam pojęcia, że istnieje taka marka kosmetyczna :D Być może uświadomię którąś z was tym postem :)

Bentley Organic - żel do mycia ciała
z lawendą, aloesem i jojobą

Pojemność : 50 ml
Cena : 13 zł

Skład :
Produkt zawiera w 80% organiczne składniki :)

Żel ma przyjemny lawendowo-ziołowy zapach. Gęsta, żelowa konsystencja trochę utrudnia wydobycie resztek produktu z opakowania, które nie ma dozownika, ale za to ma całkiem duży otwór. Ogólnie, żel bardzo dobrze się pieni i oczywiście przypadł mi do gustu - nie ma zbyt wygórowanej ceny, a jest to produkt organiczny :) 
Co do jego działania - świetnie oczyszcza skórę, delikatnie ją napinając. Nie powoduje żadnych podrażnień ani nie uczula. Szkoda tylko, że słabo nawilża skórę - ale w końcu od czegoś są balsamy ;) 

Ogólna ocena: 5/6
Znałyście wcześniej tą markę?
A może miałyście okazję wypróbować ten żel?

27 marca

Niebezpieczny szampon do włosów ;(

Niebezpieczny szampon do włosów ;(
Jakiś czas temu pokazywałam wam moją ulubioną mgiełkę do włosów z Radicala - byłam dosłownie tak zakochana w jej działaniu, że gdy zobaczyłam w Rossmanie szampon z tej samej serii, to bez wahania go kupiłam - i okazało się to wielkim błędem z mojej strony ...

Radical - szampon wzmacniający do włosów zniszczonych i wypadających
Pojemność : 300 ml
Cena : około 10 zł

Od producenta :

Jedyną zaletą jaką zauważyłam, jest fakt, że świetnie oczyszcza włosy, jest tani i wydajny. Poza tym zawiera SLES :| Nieziemsko plącze mi włosy (producent zapewnia, że powinny się one dobrze rozczesywać?!)  i je wysusza, przez co źle się układają i wyglądają dosłownie jak siano! Faktycznie, niewielka ilość piany jest i szampon ma przyjemny, ziołowy zapach ... ale - nie ma dozownika, tylko duży otwór - co jest baaaardzo niepraktyczny, zwłaszcza, że szampon jest bardzo rzadki - wręcz płynny i nawet wylewa się przez palce, a nałożenie go na głowę graniczy z cudem ... 

Najgorszy jednak jest fakt, że buteleczka jest niepraktyczna, a zakrętka niebezpieczna! Przy otwieraniu buteleczki rozcięłam sobie palec :(  ... Same zobaczcie, jak fatalna jest ta zakrętka: 


Na pewno nigdy więcej go nie kupię! Wam również odradzam!
Ogólna ocena : 1/6


Używałyście go kiedyś, albo miałyście zamiar kupić?

26 marca

Ochronny sztyft do ust - Neutrogena

Ochronny sztyft do ust - Neutrogena
No cóż ... jestem niemile zaskoczona - wcześniej skończył się mój ulubiony sztyft ochronny do ust niż zima! Choć zawsze lubiłam śnieg, to w tym roku mam go już po dziurki w nosie i tęsknię za słoneczkiem, które dostarczyłoby mi dawkę pozytywnej energii ... ale niestety :( 

W każdym razie - dzisiaj czas na Ochronny sztyft do ust z Neutrogeny

Pojemność : 4,8 g
Cena : około 10 zł

Skład :

Balsam jest świetny na każdą porę roku - zimą doskonale nawilża usta i chroni przed pierzchnięciem, a latem chroni przed promieniowaniem - zawiera filtr ochronny SPF 20 :) Ma delikatny zapach - porównałabym go do wanilii. Jest trwały - utrzymuje się na ustach mniej więcej do 5 godzin. Wydajność również jest zaletą. Sztyft jest bezbarwny - nadaje jedynie połysku ustom :) Ogólnie, nie zauważyłam żadnego negatywnego wpływu tego balsamu, a więc mogę go wam polecić! Nie jest co prawda tak świetny jak Carmex, ale zasługuje na wysoką ocenę - 5/6

Miałyście kiedyś produkty z Neutrogeny?
A może używałyście tego sztyftu?

25 marca

Zea Mays

Zea Mays
Zea Mays - brzmi tak tajemniczo a zarazem fachowo, a któż by pomyślał, że chodzi o kukurydzę zwyczajną :) Dziś, co prawda nie o kukurydzy mowa - a o świetnym kremie pielęgnacyjnym marki BingoSpa, który w swoim składzie zawiera olejek z tego właśnie warzywa :)


Pojemność : 100 g
Cena : 14 zł
Dostępny : TUTAJ

Skład :
Skład trochę przeraża parabenami, alkoholem cetylowym i stearylowym oraz ciekłą parafiną (która sprzyja niestety powstawaniu zaskórników). Mało tutaj naturalności ...

Od producenta :
Krem pielęgnacyjny z Zea Mays zawiera olej z kukurydzy. Polecany dla cery mieszanej, tłustej oraz problematycznej.
  • olej z kukurydzy zawiera 55-65% kwasu linolowego, 12-14% kwasu palmitynowego, 4% kwasu stearynowego, 29% kwasu olejowego oraz dużą ilość witaminy E. Polecany zarówno dla skóry tłustej, mieszanej, dojrzałej, jak i suchej, wrażliwej czy zmęczonej. Posiada właściwości odżywcze, uelastyczniające, łagodzące, poprawia mikrokrążenie w skórze.
  • Pheohydrane - kompleks wyciągów z Laminaria Digitata i Chlorella vulgaris; głęboko nawilża, odbudowuje obecny w skórze NMF i restrukturyzuje płaszcz hydrolipidowy; wspomaga utrzymanie odpowiedniego poziomu nawilżenia na długi czas. Jest jednym z najefektywniejszych kompleksów algowych; ma działanie nawilżające jeszcze przez 7 dni po zakończeniu stosowania.



Moim zdaniem :
Mimo że skład kremu trochę mnie zniechęcił, to nie zauważyłam żadnych negatywnych skutków podczas używania :) Krem ma bardzo przyjemny zapach. Najbardziej zaskoczyła mnie mega wydajność - zapewne jest to spowodowane średniej gęstości, delikatną i lekko wodnistą konsystencją :) krem szybko się wchłania i nie pozostawia na skórze tłustych śladów. Na mojej mieszanej cerze świetnie się sprawdził - gładkość i nawilżenie było czuć od razu, szkoda tylko, że na ujędrnienie twarzy musiałam długo czekać, a efekt był słaby, jednak mimo wszystko polubiłam ten krem :)

Ogólna ocena: 5/6

Zwracacie uwagę na skład kosmetyków?
Może któraś z was miała okazję go testować?

25 marca

Chabrowa kreska :)

Chabrowa kreska :)
Ostatnio wybrałam się na kosmetyczne łowy. Moim 'must have' był chabrowy eyeliner - ostatnio musiałam się pozbyć mojego jednego jedynego linera o tym właśnie kolorze :( 

By zdobyć linera - odwiedziłam kilka małych sklepów z kosmetykami, ale nic nie znalazłam ... Udałam się do Rossmana i znów nic - co prawda jeden mi się nawinął, jednak miał kolor, który określiłabym jako brudny niebieski ... W każdym razie, moje rozpaczliwe poszukiwania zakończyły się w Drogerii Natura - co prawda eyelinera nie znalazłam, ale za to kupiłam kredkę do oczu o chabrowym kolorze :)


Wcześniej miałam już czarną kredkę z Pierre Rene, dlatego wiedziałam, czego mogę się spodziewać po kolejnej - długotrwały efekt, świetna jakość i przystępna cena (9,90 zł za jedną). 


Kredki są bardzo miękkie, więc nie trzeba się siłować i podrażniać oka, by namalować kreskę - a to dla mnie jest najważniejsze! Jednak suma sumarum - eyelinery są jeszcze bardziej miękkie i delikatne, dlatego je preferuję :) 

W każdym razie, czas jeszcze zaprezentować kredkę w akcji:
I to jest właśnie mój ulubiony makijaż :)

Wy też wolicie kolorowe kreski od stylowych - czarnych?
A może też używacie kredki z Pierra Rene?

23 marca

Znajdź swój ideał z Vichy! Zestaw darmowych próbek

Znajdź swój ideał z Vichy! Zestaw darmowych próbek

Chyba każda blogerka wie już o akcji "Znajdź swój ideał z Vichy", dlatego nie będę się o tym rozpisywać :) Prawdę powiedziawszy, to zdobycie takiego zestawu było nie lada wyczynem - odkąd dowiedziałam się o akcji, co jakiś czas zaglądałam do apteki pytając o próbki i ... ciągle słyszałam odpowiedź - że o takiej akcji nic nie wiadomo ... Dopiero po tygodniu panie aptekarki zostały poinformowane i w końcu mogłam odebrać zestaw :) Teraz zabieram się za testy, a ich wynikami z pewnością podzielę się z wami na blogu za jakiś czas. 

Macie już swoje zestawy?
A może ideał już się odnalazł?

23 marca

Termoaktywny duet dla stóp - Marion SPA

Termoaktywny duet dla stóp - Marion SPA
Wiosny, choć na dworze jeszcze nie widać - to z pewnością kiedyś nadejdzie (oby jak najszybciej) :) A wtedy już porzucimy zimowe buty i odkryjemy nasze stopy, a więc już teraz czas o nie zadbać, bo później może być za późno!

Z pomocą przychodzi termoaktywny duet dla stóp - marki Marion SPA
który znaleźć można w sklepie internetowym abc-uroda.com


Pojemność : 8g + 5 ml
Cena : 2,10 zł

Od producenta + skład :

Peeling z naturalnymi łupinami z moreli bardzo przypadł mi do gustu. Ogólnie cały zestaw ma śmiesznie niską cenę, bo tylko 2,10 zł, a więc każdy może sobie pozwolić na chwilę przyjemności ;) Peeling jest gruboziarnisty i wcieranie go w stopy jest świetnym masażem. Przy okazji czujemy piękny zapach tego preparatu - nie wiedzieć czemu, ale mi pachnie on pomarańczami :) Po kilkuminutowym zabiegu, moje stopy od razu wyglądały o niebo lepiej - były odżywione, wygładzone i nawilżone! Szkoda tylko, że peeling raczej słabo rozgrzewa stopy, ale to tylko drobna wada :)

Drugą częścią duetu jest kremowe serum:

Uwielbiam cynamon i imbir, a wąchanie tego zapachu podczas aplikacji serum, było dla mnie naprawdę świetnym doznaniem :) Samo serum, wygląda jak średniej gęstości biały krem. Trochę długo się wchłania, ale za to daje zadowalające efekty - skóra jest jeszcze bardziej nawilżona, miękka i odżywiona, dlatego bardzo gorąco polecam ten duet! Cena jest bardzo niska, a efekty na pewno każdego zadowolą :)

Ogólna ocena:
6/6

Ciekawi mnie, czy lubicie cynamon i imbir?
No i pochwalcie się, jak wy dbacie o stopy przed 'nadejściem wiosny' :)

23 marca

Peeling błotny z kwasami owocowymi AHA

Peeling błotny z kwasami owocowymi AHA
Jakiś czas temu rozstałam się z peelingami, jednak muszę przyznać, że nie umiem bez nich żyć ... Gdy tylko zobaczyłam peeling błotny z kwasami owocowymi AHA - od BingoSpa, wiedziałam, że to właśnie jego muszę mieć! I tak też się stało - dlatego dziś czas na podsumowanie testowania: 


Pojemność : 100 g
Cena : 12 zł

Od producenta :
Drobnoziarnisty peeling błotny do twarzy z kwasami owocowymi AHA delikatnie usuwa martwy naskórek. Zawiera 10% naturalnego błota z Morza Martwego, 2% mielonych pestek z oliwek i 50% kwasy owocowe. W przypadku cery tłustej i mieszanej, błoto z Morza Martwego oczyszcza zatkane pory skóry oraz zapewnia działanie bakteriobójcze. Bardzo istotne dla osób z cerą tłustą i mieszaną jest to, iż błoto powoduje istotne zwężenie porów skóry. Kwasy owocowe złuszczają naskórek. Zwiększają poziom nawilżenia skóry czego efektem jest poprawa elastyczności i wyglądu zewnętrznej warstwy skóry. Po starannie wykonanym peelingu skóra jest oczyszczona i wygładzona, bardziej podatna na działanie aktywnych substancji zawartych w innych preparatach kosmetycznych BingoSpa.

Skład : 
Przy okazji - pozdrowienia dla Poczty Polskiej, która tak właśnie dba o przesyłki!

Moim zdaniem:
Parabeny w składzie to nie jest dobre rozwiązanie, ale to chyba jedyne zastrzeżenie jakie mam do tego produktu. Ma małe ziarenka, które bardzo dobrze peelingują i oczyszczają skórę, która staje się wygładzona i maksymalnie nawilżona - po takim zabiegu, żadne kremy nie są już potrzebne :) Poprawia się również koloryt skóry i ogólnie, twarz wygląda młodziej :) 
Peeling ma średniej gęstości konsystencję, a jego zapach jest delikatny - lekko owocowy z nutką zapachu ziemi, jednak w niczym to nie przeszkadza :) Wydajność bardzo mnie zachwyciła - stosuję go od miesiąca (przeważnie 2-3 razy w tygodniu), a zauważyłam tylko drobny ubytek w plastikowym pojemniczku :)
Ogólnie, peeling błotny z kwasami owocowymi mnie zachwycił - w dodatku ma bardzo przystępną cenę, dlatego śmiało mogę go polecić! Ocena: 6/6 
Lubicie peelingi?

22 marca

Mała czarna w Las Vegas :)

Mała czarna w Las Vegas :)

Po ostatnim nieudanym water marble, który drażnił moje oczy, przyszła kolej na coś stylowego - tym razem wybrałam czerń i czarny brokat z sześciokątnymi blaszkami, które mienią się kolorami tęczy :) Ogólnie, to trudno było zepsuć ten manicure - choć przyznam szczerze, że irytowałam się niezmiernie długością schnięcia wszystkich warstw ... Przez kilka godzin lakier na paznokciu był na tyle miękki, że łatwo można było go uszkodzić :)

Co to warstw - na początku użyłam odżywki, którą kładę zawsze jako bazę (Vitamin Bomb, Silcare), później przyszedł czas na czerń z Wibo i oczywiście brokacik z Delii :) na koniec - by podkreślić brokaty, nabłyszczyć, no i oczywiście, by utrwalić cały manicure - użyłam Top Coat'a z Silcare :)


A tak prezentowały się moje paznokcie zaraz po pomalowaniu:

Niedługo będzie czekać mnie nie lada wyzwanie - zmycie brokatów nigdy nie należało do łatwych, prostych i przyjemnych czynności :D 

Ciekawe czy wy lubicie brokaciki na paznokciach? :)

20 marca

Water Marble po raz trzeci

Water Marble po raz trzeci
Skłamałabym, pisząc, że mi się nudzi - ciągle mam coś do roboty ... zwłaszcza, że coraz bardziej odczuwam zbliżające się zło konieczne - MATURĘ ... Jednak w końcu znalazłam czas, by coś zmalować - co prawda ... wyszło tragicznie - choć niektórzy nazwaliby to 'artystycznym nieładem' :D


Na paznokciach zmiksowałam 4 kolory - perłowy jako bazę, ciemny niebieski, turkusowy i żółty ... Nie pomyślałam jednak, że lakiery brokatowe nie będą nadawać się do water marble i niestety :( manicure nieudany! 


W prawej ręce paznokcie wyszły całkowicie inne niż w lewej :D


Nie wiem dlaczego, ale ten mani kojarzy mi się z piórami pawia :)
Niestety po dwóch dniach miałam już dosyć patrzenia na te niezbyt udane, wodne poczynania, dlatego już niedługo zaprezentuję nowy manicure :)


Też sądzicie, że mi nie wyszedł?
A może jednak komuś podobają się takie różnorodne wzory?

19 marca

Arabian Glow + The Rocket, czyli naturalnie, choć z akcentem :)

Arabian Glow + The Rocket, czyli naturalnie, choć z akcentem :)
Całe wieki temu prezentowałam wam jakiś mój makijaż - teraz jednak postanowiłam pokazać wam nowiuteńką mascarę od Maybelline - czyli The Rocket oraz jedną z moich ulubionych kredek do oczu -  Arabian Glow, która pochodzi z Avonu. 


Makijaż nie jest skomplikowany i robi się go dosłownie w dwie minuty - chodziło mi tu bardziej o zaprezentowanie kredki i tuszu, niż stworzenie jakiegoś dzieła sztuki na powiekach ;)


Kredka, jak już wcześniej wspomniałam, to Arabian Glow (soft and sleek) z Avonu 
Regularna cena to 23 zł za 1,2 grama
Mój kolorek nosi nazwę Turquoise Hues - jest to metaliczny turkus :)


Jest bardzo miękka, więc zrobienie kreski na powiece nie wymaga siłowania się z kredką :) Trwałość również jest wielką zaletą - cały dzień przetrwa bez najmniejszego uszczerbku - jednak ... choćbym nie wiem co robiła, to zawsze się odbija :( Ale ogólnie i tak ją polecam - szkoda tylko, że dawno nie widziałam już jej w katalogu z Avonu :(


Mascara The Rocket od Maybelline jest nowością na polskim rynku
10 ml kosztuje ponad 30zł, a kolor to oczywiście czerń :)


Ma szczoteczkę z baaardzo krótkimi wypustkami, ale mimo to, świetnie się nią aplikuje tusz :) Rzęsy są pięknie rozdzielone, pogrubione i całkiem ładnie wydłużone :) Mascara jest bardzo trwała - nie rozmazuje się, nie kruszy. Przy zmywaniu stawia opór, ale z płynem do demakijażu i tak nie ma szans :) Jedyną wadą, jest fakt, że przy drugiej warstwie tuszu - zaczyna sklejać rzęsy :) Ogólnie - zaklasyfikowałabym ją do przeciętnych mascar ... nie jest zła, ale jakaś szczególnie dobra też nie, dlatego nie mogę polecić, ale odradzać również nie będę - być może u kogoś innego sprawdzi się lepiej :)

Na koniec - wszystko, czego użyłam do makijażu:

Lubicie tego typu makijaże?
Miałyście do czynienia z kredką z Avonu lub tuszem z Maybelline?
Macie zamiar kupić?

17 marca

Szampon borowinowy BingoSpa [opinia]

Szampon borowinowy BingoSpa [opinia]
Znacie markę BingoSpa
Ja do niedawna również nie znałam, ale na szczęście BingoSpa co kwartał organizuje akcje, dzięki którym można przetestować ich produkty :) Tak więc zapraszam do lektury :)

Nie chcę pisać elaboratów, dlatego dziś przybliżę wam szampon borowinowy i 7 ziół
Pojemność : 300 ml
Cena : 10 zł

Od producenta:
Szampon borowinowy BingoSpa zawiera starannie dobraną kompozycję siedmiu naturalnych ekstraktów ziołowych: z rozmarynu, szałwii, nasturcji, łopianu, cytryny, sosny, rukwi - które wzmacniają cebulki włosowe, działają tonizująco. Szampon BingoSpa pomaga włosom odzyskać sprężystość, elastyczność i puszystość oraz powoduje, że mniej się przetłuszczają. Włosy są optymalnie nawilżone i odżywione na całej długości. Odzyskują witalność i sprężystość, są pełne blasku, miękkie i delikatne w dotyku.


Szampon zamknięty jest w plastikowej buteleczce, która nie zawiera niestety dozownika, więc niekiedy nie mamy kontroli nad tym, ile preparatu wyleje się nam na rękę (albo co gorsza - poza nią). Gęsta konsystencja jest z jednej strony wadą, a z drugiej zaletą - pod koniec opakowania, trudno jest wydobyć szampon, ale z drugiej strony - mamy jakąś kontrolę nad ilością produktu :)


Szampon - jak widać - wytwarzany jest ręcznie - co bardzo mnie cieszy. Jednak obecność SLES w składzie produktu, trochę mnie zaniepokoiła. Na początku, sprawiał wrażenie dobrego - miał nieziemsko piękny zapach i świetnie się pienił. Choć do oczyszczenia włosów nie miałam zastrzeżeń, to jednak preparat powodował u mnie plątanie się włosów i zamiast nawilżać - to bardziej je wysuszał, więc później stosowałam go już tylko i wyłącznie z maskami i odżywkami. Puszystości włosów niestety nie zauważyłam ... Ogólnie, szampon borowinowy (mimo bardzo ciekawego składu - poza sles) u mnie się nie sprawdził - z pewnością za taką cenę wolałabym kupić Nivea albo Dove.

Ogólna ocena:
3/6

Miałyście kiedyś borowinowe kosmetyki?
A może któraś z was miała okazję testować ten szampon?

16 marca

Płatki pod oczy Marion

Płatki pod oczy Marion
Na blogu często pojawiają się posty o pielęgnacji - jednak o pielęgnacji delikatnej skóry pod oczami jeszcze nie było - a więc czas to zmienić!


Dziś chciałam wam zaprezentować krystaliczne płatki pod oczy
marki Marion SPA, które otrzymałam za pośrednictwem abc-uroda :)

Jedno opakowanie zawiera 2 płatki 
Cena : 4,40 zł
Dostępny : TUTAJ

Od producenta:

Moim zdaniem:
Przed użyciem jakiegokolwiek kosmetyku, zwłaszcza do twarzy, zawsze czytam skład i wszystkie informacje  - tym razem w składnikach nie było nic niepokojącego, ale miejsce produkcji lekko mnie zaniepokoiło - Made in China - tego napisu chyba nikt nie lubi na produktach ;) Ale cóż - jak to mówią - nie oceniaj książki po okładce, a więc przetestowałam i się nie zawiodłam :) 
Aplikacja jest banalnie prosta - wystarczy nałożyć płatki pod oczy i gotowe! Od razu po nałożeniu odczuwa się chłód - jest to bardzo przyjemne, zwłaszcza gdy ma się zmęczone oczy. Płatki idealnie przylegają i nie odklejają się same od skóry. Nie mają one zapachu, a nawilżone są płynną substancją. Po upływie 30 minut i ściągnięciu płatków, skóra ogólnie wygląda dużo młodziej i zdrowiej - poprawia się koloryt i podnosi poziom nawilżenia. Skóra faktycznie staje się bardziej napięta i delikatnie wyrównują się załamania :) Jedyną wadą tych płatków jest fakt, że oprócz uczucia chłodu - jest też uczucie szczypania, jednak skóra po całym zabiegu nie jest podrażniona :)


Ogólna ocena:
5/6

15 marca

Różana wazelina - Flos-Lek [opinia]

Różana wazelina - Flos-Lek [opinia]
Niedawno wspominałam wam o mojej wazelinie do ust, więc czas się nią pochwalić :)
Wazelina wylądowała w mojej kosmetyczce dzięki abc-uroda

Flos-lek,  Lip Care
wazelina kosmetyczna i ochronna do ust

Pojemność : 15 g
Cena : 6,70 zł
Dostępna : TUTAJ


Wazelina jest oczywiście przezroczysta, o delikatnym, różanym zapachu.
Znajduje się w małym, metalowym pudełeczku, więc bez problemu można ją zabrać wszędzie ze sobą :)

Informacje od producenta:

Moim zdaniem:
Wazelina jest bardzo wydajna i łatwo się ją aplikuje. Jest bezbarwna, ale na ustach tworzy błyszczącą powłoczkę i wydobywa z nich kolor :) Od wszystkich szminek i błyszczyków bądź pomadek ochronnych, wazelinę odróżnia bardzo wysoka trwałość - na ustach utrzymuje się niesamowicie długo i świetnie chroni je np. przed zimowymi mrozami, które prowadzą do pierzchnięcia i pękania. Usta - tak jak zapewnia producent - są nawilżone i natłuszczone. Ogólnie, wazelina sama w sobie jest świetnym kosmetykiem - chciałam znaleźć jakieś wady, ale takowych nie znalazłam - nie widać żadnego negatywnego wpływu, podrażnienia czy uczulenia, dlatego szczerze polecam wazelinę od Flos-Leka :)

Efekty:

Ogólna ocena:
6/6

Macie zamiar w przyszłości zainwestować w wazelinę?
A może już macie jakąś ulubioną?
Podobają się wam efekty wazeliny?

15 marca

W jak wazelina - zastosowanie, rodzaje, działanie

W jak wazelina - zastosowanie, rodzaje, działanie
Wazelina - chyba każdy słyszał o takim specyfiku, jednak sądzę, że nasza wiedza o nim jest bardzo uboga. Podczas tworzenia tego artykułu - sama dowiedziałam się sporo ciekawostek, o których wcześniej nawet pojęcia nie miałam ... Ale do rzeczy!


Wazelina - w wersji pierwotnej nie ma zapachu, jest stosunkowo rzadka, mazista i nie wysycha. Ma różne kolory - od białego aż po brązowy, jednak zawsze jest prześwitująca. Jest mieszaniną węglowodorów parafinowych, które są na granicy stanu skupienia stałego i ciekłego.



Zastosowania wazeliny :
- jako składnik bazowy maści leczniczych i środków (wazelina nie wchłania się przez skórę i nie podrażnia jej i nie uczula)
- do zabezpieczenia ciała przed wpływem czynników fizycznych
- jako środek poślizgowy np. przy wykonywaniu masażu
- jako delikatny środek smarujący do mechanizmów
- do zabezpieczania powierzchni np. metali przed korozją
- przeciw wysychaniu powierzchni
- przeciw przymarzaniu do siebie różnych elementów
- przeciw brudzeniu


Rodzaje wazeliny :
- techniczna (jest nieoczyszczona - koloru brązowego, stosowana jako smar i środek zabezpieczający przed korozją)
- kosmetyczna (otrzymuje się ją z wazeliny białej, do której dodaje się barwniki i substancje zapachowe)
- żółta (stosowana jako surowiec farmaceutyczny)
- biała (otrzymuje się ją przez oczyszczenie wazeliny żółtej oraz jej wybielenie, jest stosowana także jako surowiec farmaceutyczny)


Ja stosuję wazelinę do ust - świetnie zabezpiecza przed pękaniem i pieczeniem ust na mrozie :)
A wy używałyście bądź używacie obecnie wazeliny - do jakich celów?

14 marca

Preparat do usuwania skórek - Wibo - mascara pogrubiająca

Preparat do usuwania skórek - Wibo - mascara pogrubiająca
Wibo to jedna z moich ulubionych marek, dlatego bardzo często na blogu wspominam o ich kosmetykach przy okazji manicure czy makijażów. Dziś jednak - czas na recenzję!

Nie da się nie zauważyć, że wygląd paznokci jest dla mnie bardzo ważny, dlatego moim 'must have' są preparaty do ich pielęgnacji. Na rynku są miliardy różnorodnych lakierów do paznokci i odżywek, jednak preparatów do usuwania skórek znam niewiele - a ten najlepszy, pochodzi właśnie z Wibo.


Pojemność : 7 ml
Cena : 7 zł


Preparat stosuję od prawie roku i nigdy mnie nie zawiódł. Aplikuje się go pędzelkiem, a po upływie kilku minut - skórki są do naszej dyspozycji. Wtedy bez problemu można je odsunąć i wyciąć - przez co paznokieć od razu wygląda dużo lepiej! Preparat okropnie pachnie - to niestety muszę przyznać, ale jego świetnie działanie i przystępna cena wszystko wynagradzają. Poza tym, zawiera aloes, dzięki czemu nasze skórki są bardziej odżywione. Po całym zabiegu - łatwo go usunąć, bo wystarczy zetrzeć go chusteczką :) 

Jeśli chodzi o usuwanie skórek - to ten preparat jest moim numerem 1! Wierzcie mi, że 10 minutowe moczenie paznokci w ciepłej wodzie, nie daje takich efektów, jakie są po nałożeniu preparatu na 3 minuty. A wycinanie skórek na sucho, to już naprawdę tragedia - nie dość, że jest to bolesne, łatwiej się skaleczyć, to i nasze skórki fatalnie wyglądają ... W każdym razie - preparat z Wibo, polecam z czystym sumieniem! Znajdziecie go na pewno w Rossmanie ;)


Polecić jednak nie mogę mascary pogrubiająco-wydłużającej z Lovely (Wibo)


Pojemność : 8 ml
Cena : 8 zł

Ta mascara to nic specjalnego - na rynku jest bardzo dużo lepszych produktów w niższej cenie. Ale do rzeczy - tusz ładnie rozdziela rzęsy i nadaje im czarny kolor. Plusem jest również brak podrażnień oczu i gumowa szczoteczka, którą bardzo prosto tworzy się makijaż. Co do trwałości - raz lepiej, a raz gorzej ... Niekiedy cały dzień mascara pięknie podkreśla moje oczy, a niekiedy wręcz przeciwnie - rozmazuje się i kruszy - myślę, że jest to uzależnione od pogody ;) Tusz łatwo się zmywa, nawet najdelikatniejszym płynem. Kupując mascarę Spectacular - myślałam, że właśnie taki będzie mój makijaż - spektakularny ... i niestety bardzo się zawiodłam! Tusz ma wydłużać i pogrubiać, jednak nie robi ani jednego, ani drugiego. Należę do osób, które mają delikatne rzęsy - dlatego potrzebuję mascary, która nada im długość i grubość, by stały się widoczne, a tusz tylko koloruje moje rzęsy na czarno i poza tym nic więcej :( Dużą wadą jest również fakt, że szybko zasycha w opakowaniu i pomalowanie nim oczu jest z dnia na dzień coraz trudniejsze. 


Miałyście tusz lub preparat do skórek?
Jak się u was sprawdzał?
Copyright © Rainbow Beauty Blog , Blogger