Długo mi zajęło zabranie się za balsamowe "miniaturki" z dwóch ShinyBox'ów - ale co się odwlecze, to nie uciecze ;) W końcu są wakacje - palące słońce, a więc trzeba czymś nawilżyć skórę :)
Cóż może być najgorszego w balsamie?! Jak dla mnie jest to właśnie długi czas wchłaniania ... To czekanie aż się wchłonie i w końcu będę mogła się ubrać. Pod tym właśnie względem organiczne, łagodzące mleczko do ciała z lawendą i rumiankiem marki Bentley Organic było dla mnie istnym koszmarem - nawet, gdy stosowałam je w małej ilości, to i tak czekałam w nieskończoność ... Poza tym, na długi czas bieliło skórę :| Jedyne, co mi się spodobało - to całodniowe nawilżenie i wygładzenie skóry. Co do zapachu - to też bez rewelacji ... wydawało mi się, jakbym wąchała siano.
Zaskoczona byłam ceną! 13 zł za 50 ml - przecież to kosmetyk naturalny, w 90% wyprodukowany ze składników z upraw organicznych - jak twierdzi producent ...
Jako że miałam możliwość wypróbowania pełnowymiarowego produktu, to ocenię również opakowanie - plastikowe, lekkie i z dużym otworem, który bardzo utrudnia życie - bo balsam jest dosyć gęsty, więc trudno go wydobyć, a gdy już jakimś cudem udało mi się go wydostać, to zawsze w za dużej ilości :(
Skład: Aqua (Water), Cocos Nucifera (Coconut) Oil*, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Cetearyl Alcohol, Coco-Glucoside, Glycerin, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil*, Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Juice Powder*, Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Extract*, Lavandula Angustifolia (Lavender) Flower Oil*, Pelargonium Graveolens (Rose Geranium) Flower Oil*, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil*, Alcohol Denat*, Linalool*, Limonene*, Citronellol*, Sodium Benzoate, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract, Citrus Grandis (Grapefruit) Fruit Extract, Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Fruit Extract, Citrus Tangerina (Tangerine) Fruit Extract, Citrus Grandis (Grapefruit) Seed Extract, Tocopherol, Potassium Sorbate, Xanthan Gum, Citric Acid
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zanim jednak sięgnęłam po Bentley'owski nawilżacz, to na moim ciele zawitało przyjemne mleczko do ciała z masłem Shea marki L'Occitane.
Tym razem niestety miałam okazję przetestować jedynie "miniaturkę" o pojemności 75 ml :) Pełnowymiarowy produkt ma 250 ml, a jego cena sięga 100 zł!
Przeszukałam oficjalne strony L'Occitane (polską, amerykańską i francuską), by znaleźć informacje o tym produkcie, ale poszukiwania spełzły na niczym ... Znalazłam co prawda kilka podobnych produktów, ale tego - ani śladu :(
Balsam jest przeznaczony do suchej skóry i zawiera 15% masła Shea, a więc jego głównym zadaniem jest nawilżanie - i z tym akurat radzi sobie świetnie - daje długotrwały efekt i przy okazji ujędrnia i wygładza skórę :) Poza tym, szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu - przez co nie brudzi ubrań. Jego zapach jest delikatny, słodki i kojarzy mi się z migdałami :) Ogólnie, zakochałam się w tym produkcie - gdyby nie jego wysoka cena, która akurat usprawiedliwiona jest organicznym składem :
Ogólna ocena : 5/6
Miałyście możliwość testowania któregoś z tych produktów?
ten pierwszy balsam na noc by był... :P a ten drugi to marzenie ;)
OdpowiedzUsuńTen drugi pewnie świetny, ale niestety drogi :(
OdpowiedzUsuńDrugi jest mega, ale cena mnie przeraża. Nienawidzę, jak muszę czekac na wchłonięcie balsamu, brrr, lepka skóra mnie wykańcza nerwowo.
OdpowiedzUsuńTen drugi fajnie się zapowiada, ale ta cena : /
OdpowiedzUsuńNienawidzę długoschnących lakierów do paznokci i balsamów do ciała, które wchłaniają się od groma czasu..
OdpowiedzUsuń