Jakiś czas temu czytałam artykuł o nanocząsteczkach srebra, które posiadają wyjątkową właściwość, a mianowicie - mogą wnikać wgłąb skóry, oczyszczając ją i zapobiegając powstawaniu przykrych niespodzianek. Wtedy właśnie przypomniałam sobie, że w moich zbiorach mam kilka kosmetyków ze srebrem i postanowiłam sięgnąć po pierwszy lepszy - i tak oto poznałam mleczko oczyszczające ze srebrem - Phytosilver Cleansing Milk z serii Chinese Herbs
Od producenta : Mleczko zawiera płatki srebra, wyciąg z rumianku i nasion lotosu. Usuwa nadmiar wydzieliny łojowej, kurz, makijaż, nie narusza jednak naturalnej warstwy ochronnej skóry. Dzięki temu nie tylko oczyszcza skórę lecz także ją pielęgnuje. Zachowane zostaje prawidłowe nawilżenie naskórka, zwiększa się jego elastyczność i odporność na podrażnienia. Skóra zostaje przygotowana do dalszej pielęgnacji.
Skład (INCI) :
Zapach : bardzo delikatny - prawie niewyczuwalny
Konsystencja : lejąca, kremowa
Moim zdaniem : Z reguły nie przepadam za mleczkami do demakijażu - zdecydowanie wolę płyny micelarne. Ten produkt podbił jednak moje serce przez to, że z niebywałą łatwością zmywa nawet najtrwalszy makijaż (w tym również kosmetyki wodoodporne), przy okazji nie dając 'efektu pandy', nawilżając i nie powodując podrażnień.
Bardzo często korzystam z niego, gdy nie mam już cierpliwości do płynów micelarnych. Po prostu - jest moim numerem 1. do demakijażu oczu! Poza tym, jest stosunkowo tani i bardzo wydajny. Szkoda tylko, że trudno jest go kupić w jakimś sklepie stacjonarnym ... No i przeszkadza mi w nim jeszcze jeden fakt - jak każde mleczko - pozostawia na skórze tłusty film, którego i tak w mig się pozbywam, bo demakijaż kończę umyciem twarzy żelem.
Bardzo często korzystam z niego, gdy nie mam już cierpliwości do płynów micelarnych. Po prostu - jest moim numerem 1. do demakijażu oczu! Poza tym, jest stosunkowo tani i bardzo wydajny. Szkoda tylko, że trudno jest go kupić w jakimś sklepie stacjonarnym ... No i przeszkadza mi w nim jeszcze jeden fakt - jak każde mleczko - pozostawia na skórze tłusty film, którego i tak w mig się pozbywam, bo demakijaż kończę umyciem twarzy żelem.
Dla mnie jest po prostu niezastąpiony!
A Wy macie demakijażowego ulubieńca? :)
Gdzieś ostatnio u kogoś widziałam te sreberko.
OdpowiedzUsuńzaciekawiłaś mnie bardzo, muszę wypróbować to mleczko jeśli je gdzieś namierzę:)
OdpowiedzUsuńNie znam tego kosmetyku, ale jak go gdzieś znajdę to z przyjemnością kupię...:-)
OdpowiedzUsuńhttp://rozowyswiatmarthe.blogspot.com
Czy mają w ofercie żel do mycia twarzy? Bo chciałabym spróbować czegoś ze srebrem, jednak tak jak Ty zmywam od razu takie tłuścioszki żelem, więc srebro nie miałoby nawet okazji zadziałać:P
OdpowiedzUsuńnigdy nie kupię nic z nanocząsteczkami, neistety na moich studiach miałam zbyt dużo powiedziane na ich temat, więc unikam
OdpowiedzUsuńja robię na odwrót najpierw myje twarz żelem a później dopiero mleczko do demakijażu/płyn dwufazowy do oczu:P
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie spotkałam mojego demakijażowego ulubieńca, choć mam kilka lubianych kosmetyków w tym zakresie. Zazwyczaj zmywam oczy płynem dwufazowym, a potem całą skórę właśnie mleczkiem lub żelem, ewentualnie oliwką do mycia.
OdpowiedzUsuńJa za mleczkami nie przepadam, zdecydowanie wole płyny miceralne, zele ;) mleczko jedynie do demakijażu oczu używam :))
OdpowiedzUsuńdodaję do obserwowanych :)
zainteresowałas mnie :)
OdpowiedzUsuńnie lubię mleczek, ale ten kosmetyk chętnie bym u siebie sprawdziła :)
OdpowiedzUsuń