Choć ostatnimi czasy skupiam się głównie na włosach, to nie zapominam o pielęgnacji twarzy, której stan od zawsze spędzał mi sen z powiek, a dopiero od niedawna moja kapryśna, mieszana cera się uspokoiła. Szukam jednak sposobu, by doprowadzić ją do stanu idealnego, kiedy to korektor będzie zbędny w mojej kosmetyczce.
Coraz więcej uwagi zwracam na glinki kosmetyczne - bo cóż jest lepszego w pielęgnacji twarzy niż kosmetyki naturalne?!
Coraz więcej uwagi zwracam na glinki kosmetyczne - bo cóż jest lepszego w pielęgnacji twarzy niż kosmetyki naturalne?!
Fenomen glinek wiąże się z tym, że należą one do minerałów o ujemnym ładunku, który przyciąga ładunek dodatni - zawarty w substancjach toksycznych, więc mają właściwości absorpcyjne i oczyszczające, a dodatkowo wyrównują pH.
Jako najpopularniejszą, wskazałabym Glinkę zieloną - która ma najsilniejsze działanie, a swój naturalny kolor zawdzięcza jonom Fe2+. Polecana jest do cery trądzikowej, tłustej i mieszanej, ponieważ ściąga rozszerzone pory, głęboko oczyszcza i odtłuszcza. Ponad to, ma właściwości dezynfekujące i przyspiesza gojenie się ran.
Podobne działanie do zielonej, wykazuje Glinka czerwona, którą można stosować także do cery wrażliwej i naczynkowej, gdyż obkurcza naczynka krwionośne i zapobiega ich rozszerzaniu się. Niestety, dłuższa przygoda z nią może skutkować przyciemnieniem skóry.
Glinka żółta od poprzedników różni się jedynie kolorem i zawartością żelaza, natomiast Glinka biała - zwana również chińską lub porcelanową - zalecana jest do cery suchej, wrażliwej i ze zmarszczkami, gdyż działa regenerująco i łagodząco. Jest ona tak delikatna, że stanowi dodatek do cieni i kremów, a także można ją znaleźć w pudrach dla dzieci.
Z połączenia glinki czerwonej i białej (w proporcji 1:2) powstała Glinka różowa - nazywana French Clay Pink, która posiada właściwości glinek składowych - wyżej opisanych. To zdecydowanie moja ulubiona wersja, która niesamowicie wygładza moją cerę :)
Bardzo interesującą wersją jest również Glinka czarna - przeznaczona do cery tłustej, gdyż absorbuje nadmiar sebum, delikatnie oczyszcza i zwęża pory.
Najbardziej zaskoczyła mnie jednak Glinka błękitna bentonitowa, o której do niedawna nie miałam pojęcia. Poza dużym podobieństwem do glinki zielonej - błękitna pomaga wygładzać zmarszczki i redukować cellulit. Ma również korzystne działanie na włosy - ogranicza ich wypadanie i zmniejsza ich łamliwość.
Stosujecie glinki?
Macie jakąś swoją ulubioną wersję? :)
Macie jakąś swoją ulubioną wersję? :)
Mam glinkę zieloną, ale po niej wyskakuje mi uczulenie na całej twarzy. A ponieważ mam cerę wrażliwą i naczynkową koniecznie muszę wypróbować czerwoną glinkę.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to post pigułka informacji o glinach. Bardzo przydatna ściąga:)
OdpowiedzUsuńja zawsze białej używam:)
OdpowiedzUsuń_____________________
a u mnie?
fashion w żółci i bieli;)
Nie wiedziałam, że aż tyle ich jest :)
OdpowiedzUsuńhttp://kosme-teria.blogspot.com/
Uwielbiam glinkę zieloną, chociaż aktualnie posiadam żółtą i też jestem zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńJak dotąd miałam zieloną (i to mój nr 1!) i białą. Ale chętnie wypróbuje też inne :)
OdpowiedzUsuńWypróbowałabym chętnie wszystkie, na razie najwięcej doświadczenia mam z zieloną :)
OdpowiedzUsuńaz wstyd... nie mam. dopiero chce zakupić.
OdpowiedzUsuńOstatnio kupiłam sobie glinkę ghassoul :)
OdpowiedzUsuńja glinek rzadko używam:(
OdpowiedzUsuńMusze dorwać czarną ! :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam glinki, a czarną muszę wypróbować : )
OdpowiedzUsuńwłaśnie siedzę z glinką zieloną na mordce ;D
OdpowiedzUsuńo tej czarnej nigdy nie słyszałam,wydaje się bardzo ciekawa. :) glinki są świetne!
No właśnie do mojej cery najlepsza jest czerwona glinka :)
OdpowiedzUsuńGlinka zielona jest dla mnie przyjacielem, często używam :)
OdpowiedzUsuńJa przerzuciłam się na same glinki. Zaczęłam od zielonej i białej, potem kupiłam różową i czarną, a teraz stosuję czerwoną na zmianę z niebieską i fioletową. Ta ostatnia ma obłędny kolor. Używam do nich czasem olejku np. arganowego, chociaż moim miszczuniem jest zimnotłoczony macadamia, bo ma bossski orzechowy zapach :)
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że jest aż tyle glinek! :)
OdpowiedzUsuńMam zieloną ale nie mogę się zabrać za jej zrobienie, następna będzie czerwona lub różowa :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam glinki :)
OdpowiedzUsuńNo to od glinki niebieskiej musze zaczac przygode z tymi cacuszkami ;)
OdpowiedzUsuńTeraz to by mi się chyba przydała glinka zielona na moich wyskakujących nieprzyjacieli :P
OdpowiedzUsuńCzarna zdecydowanie najlepsza jak dla mnie ! :)
OdpowiedzUsuńPS. u mnie możesz wygrać pudełko cudownych i drogich kosmetyków
zapraszam : http://pannael.blogspot.com/2014/09/concurrence.html :*
Różowa to coś dla mnie!
OdpowiedzUsuń