Cześć! :)
Od wiosny nie pokazywałam kosmetyków, których używam do pielęgnacji włosów, a takie zestawy w ciągu kilku miesięcy diametralnie się zmieniają. Rzadko kiedy wracam do tych samych preparatów - a jeśli sięgam po nie ponownie, robię to po dłuższej przerwie, by moje włosy nie zdążyły się przyzwyczaić. Dziś mam dla Was sporo mini recenzji i zapowiedź nowości, z którą spędzę najbliższe 3 miesiące.
Oto bohaterzy dzisiejszego odcinka:
- SYLVECO, Balsam myjący do włosów z betuliną - miałam z nim do czynienia gdy sięgałam po próbki i to właśnie one skłoniły mnie do zakupu pełnowymiarowej butelki za 27 zł. Ostatnio ją otworzyłam, umyłam włosy i byłam trochę niemiło zaskoczona. Szampon, który w 10 ml saszetkach spisywał się idealnie - teraz mogłabym nazwać bublem. No cóż, dam mu jeszcze szansę, choć jego grudkowa konsystencja nieco mnie niepokoi, bo kojarzę, że balsam w saszetkach miał jednolitą konsystencję. Czyżby się zepsuł?!
- AUSSIE, Miracle Moist, Odżywka do włosów suchych i zniszczonych - kosztuje średnio 22 zł za 250 ml - niektórych ta cena może odstraszać, ale warto się skusić! Ja uwielbiam tę odżywkę za obłędny, pudrowy zapach, który przypomina mi apetycznie pachnące cukierki z dzieciństwa. Cóż, zapach to jednak nie jest najważniejszy aspekt - na szczęście, z działaniem jest równie dobrze, bo moje włosy po każdym użyciu Miracle Moist są dobrze nawilżone i skondycjonowane, a więc ładnie się układają, nie puszą się, wyglądają zdrowo i nie przetłuszczają się nadmiernie. Poza tym, bez problemu mogę rozczesać mokre włosy, a gdy wyschną nie są oklapnięte. Tak więc Aussie zaliczyłabym do moich pielęgnacyjnych hitów :)
- LOTON, Szampon do włosów farbowanych z naturalnym jedwabiem, kondycjonujący - aktualnie nie mam farbowanych włosów, ale nigdy nie przywiązuję większej wagi do napisów na opakowaniach, bo marketingowcy równie dobrze mógliby tam umieścić informację, że wyrośnie mi kaktus na głowie tylko po to, bym kupiła ich produkt ;) Dla mnie liczy się skład i realne działanie kosmetyku! To pierwsze nie do końca mnie zachwyciło, bo moje włosy ostatnio źle reagują na SLESy, ale Lotonowi udało się stworzyć przyzwoicie działający szampon, gdyż moje włosy faktycznie były skondycjonowane, nie puszyły się i były dokładnie oczyszczone. Poza tym, cena również nie jest wygórowana - niecałe 8 zł za 200 ml butelkę :)
- YVES ROCHER, Malinowa płukanka do włosów z octem winnym - mój ulubieniec i kosmetyk, od którego się uzależniłam. Ostatnio poczyniłam zapasy malinowej płukanki, a więc zagości u mnie na stałe. >> tutaj << znajdziecie pełną recenzję :)
- PILOMAX, Wax Daily Mist, Odżywka bez spłukiwania w postaci mgiełki do włosów jasnych - ta 100 ml mgiełka jest mega wydajna, dlatego po raz kolejny gości w zestawieniu aktualnej pielęgnacji włosów. >> tutaj << nieco więcej na jej temat.
- L'OREAL PARIS, Elseve, Magiczna Moc Olejków, Eliksir odżywczy - to kolejny kosmetyk, który nigdy się nie kończy, ale w tym przypadku nawet mnie to cieszy, bo jestem bardzo zadowolona z jego działania. Najczęściej aplikuję go na całą długość mokrych włosów, a gdy są suche - jedynie na końcówki. Ogólnie, olejek nie obciąża włosów - o ile jest dozowany w racjonalnych ilościach (1-2 kropli całkowicie wystarczy). Ma nieco ziołowy zapach, który kojarzy mi się z męskimi perfumami i jest wyczuwalny jeszcze przez kilka godzin. Po jego zastosowaniu włosy zyskują niesamowity blask, ale nie wyglądają na przetłuszczone. Poza tym, łatwo można je rozczesać i nie puszą się, gdy są już suche. Dodatkowo, włosy są lepiej dociążone, dlatego wyglądają na proste - bez użycia prostownicy. Jeśli chodzi o cenę, to za 100 ml buteleczkę trzeba zapłacić 30 zł, co przy wysokiej wydajności naprawdę nie stanowi dużego wydatku :)
Na koniec czas na premierę, czyli nutrikosmetyk HAIRVITY, który właśnie włączyłam do mojej pielęgnacji włosów i diety zarazem. Bogaty skład mnie oczarował, więc szykują się owocne trzy miesiące - oby zakończyły się burzą włosów na głowie! :)
Kilka słów o Hairvity:
Hairvity to kompleksowy produkt, którego receptura ukierunkowana jest na wspomaganie zdrowego wyglądu włosów oraz skóry. Zawarte w kapsułkach składniki uelastyczniają i wzmacniają strukturę włosa, powstrzymując ich łamliwość, rozdwajanie i wypadanie (skrzyp polny) oraz wspomagają wzrost włosów (biotyna).
Miałyście już do czynienia z którymś z powyższych kosmetyków? :)
A może znacie Hairvity i możecie podzielić się swoimi doświadczeniami?
Po suplemencie mialam tylko 1cm przyrost ;[
OdpowiedzUsuńPo miesiącu czy po 3? :(
UsuńMi zależy nie tyle na długości, co objętości włosów :)
ja właśnie rzadko kiedy zmieniam odżywki do włosów :/ zazwyczaj kupuję te z Kallosa i męczę aż się skończą :D moje włosy je uwielbiają! :)
OdpowiedzUsuńJa się od dłuższego czasu przymierzam do Kallosa, ale mam tyle odżywek w zapasie, że byłoby marnotrawstwem na razie go kupować :D
Usuńuwielbiam zapach tej serii z aussie;]
OdpowiedzUsuńJa też! Umila mi kąpiel bardziej niż żele pod prysznic :D
UsuńSuper pielęgnacja ;) moja ostatnio kuleje ;)
OdpowiedzUsuńJa muszę wrócić do olejowania włosów :D
Usuńmuszę wypróbować ten olejek/ eliksir z Elseve, też pewnie byłabym z niego zadowolona
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak :) U mnie Elseve spisuje się lepiej niż ulubiony Goodbye Damage :)
UsuńSzampon z Sylveco u mnie się nie sprawdził :( bardzo mocno przetłuszczały mi się włosy po nim, ech.
OdpowiedzUsuńJa jestem ciekawa jak u mnie wypadnie na dłuższą metę, bo na razie słabo się sprawdza :( A gdy stosowałam próbki, to byłam nimi mega zachwycona ...
UsuńJedyne co znam to eliksir odżywczy Elseve.
OdpowiedzUsuńI jak się sprawuje? :)
Usuńuwielbiam szampony i odżywki z Aussie :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam tylko o płukance z YR
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam kolejne opakowanie Pilomaxa. Muszę kupić kolejne.One są magiczne.
OdpowiedzUsuń