Uwielbiam dbać o usta, ale lubię także od czasu do czasu zaszaleć z kolorem i sięgnąć po barwną pomadkę czy matowy błyszczyk, który jest wystarczająco trwały, bym nie musiała poprawiać go po jedzeniu i piciu. W ciągu ostatniego roku (może ponad) uzbierała mi się niemała kolekcja mazideł, dlatego postanowiłam pokrótce je przedstawić.
Tak prezentuje się cała moja kolekcja mazideł do ust:
Pomadki, balsamy i peelingi do pielęgnacji ust
Na co dzień na moich ustach gości zwykły balsam pielęgnacyjny, którym ubiegłej zimy był Lip Balm marki Balm Balm, a obecnie jest to sztyft Cocoa Butter Formula (Palmer's), który doczekał się recenzji. Balm Balm z wyglądu przypomina masło Shea - jest kremowobiały, a gdy roztopi się na ustach, daje bezbarwną warstwę ochronną, która świetnie nawilża. Poza tym, nie posiada zapachu ani smaku, jednak grzebanie palcem w słoiczku jest mało higieniczne, dlatego po zimowych chłodach poszedł w odstawkę.
Mariza, Pomarańczowy peeling do ust - jest niezawodny w walce z suchymi skórkami, bo nie dość, że je usuwa, to w dodatku mocno nawilża i natłuszcza usta. Jak na peeling cukrowy przystało - ma słodki smak, więc lubię zlizywać go z ust po peelingowaniu.
Pozostałe 4 kosmetyki, czyli pomadka do ust (Bielenda), Fruity Lip Balm Kiwi (W7), Balsam do ust marki A-derma oraz La Chinata, to kosmetyki, które są ze mną od niedawna, a więc nie miałam okazji ich używać, ale z pewnością będą moimi zimowymi pomocnikami, gdy Palmer's i Balm Balm się skończą.
Pomadki i błyszczyki w odcieniu nude oraz delikatne róże
Blade kolory sprawiają, że i ja tak wyglądam, dlatego błyszczyk Candy Love (Celia) po jednym użyciu wylądował na dnie pudełka i pewnie nigdy po niego nie sięgnę. Miałam nadzieję, że jest pół transparentny, ale niestety, nadał moim ustom taki kolor - jaki ma na powyższym zdjęciu. Blado mi!
W kategorii nude moimi ulubieńcami są dwa błyszczyki Mary Kay - NouriShine Plus o odcieniu 'In harmony', który dzięki złotemu pigmentowi nadaje ustom słoneczny blask i wygląda bardzo naturalnie. Poza tym, na ustach utrzymuje się bardzo długo i świetnie je nawilża. Drugi ulubieniec to błyszczyk w żelu marykay@play o odcieniu 'Haute pink' - to mlecznoróżowe cudo nie ma zapachu, a na ustach jest transparentne - dodając jedynie mokrego blasku i idealnie nawilżając.
Golden Rose, Sheer Shine, Stylo Lipstick z spf 25 o odcieniu numer 13 - nie wiem dlaczego myślałam, że to blady nudziak (którym jest pomadka Paese) i dlatego siedział przez długi czas w swoim kartoniku, a ja omijałam go szerokim łukiem. Dopiero ostatnio, gdy robiłam porządki w kosmetykach, odkryłam, że ma śliczny kolor, który idealnie dopasowuje się do ust i wygląda bardzo naturalnie, a przy okazji nawilża i odżywia.
Uroda MakeUp, Lip Gloss 02B candy z kolekcji Barbie - uroczy błyszczyk o owocowym zapachu, który na ustach tworzy migoczącą taflę z małych brokacików. Gdyby nie fakt, że go dostałam, pewnie nigdy nie wpadłabym na pomysł, by kupić sobie coś z kolekcji dla dzieci ;)
Również w tej kategorii zdarzyły się nowości, których jeszcze nie miałam okazji wypróbować: Shine your lips (Joko) oraz Lip laquer Morocco (ModelCO) i pomadka z olejkiem arganowym nr 39 (Paese).
Czerwone pomadki i błyszczyki do ust
To zdecydowanie najmniej liczna grupa. No cóż, klasyczną czerwień ma w swojej kolekcji chyba każda kobieta, ale na moich ustach gości bardzo rzadko, bo w tym kolorze nie czuję się najlepiej, choć ostatnio przekonałam się do szminki LUXE Couture creme lipstick 'Designer red' - marki Avon, której odcień jest na tyle chłodny, że optycznie wybiela zęby. Matowa pomadka do ust nr 4, Million Dollar Lips (Wibo) również mnie zachwyciła, bo jak na matte przystało - gdy już wyschnie, jest nie do zdarcia nawet podczas picia i jedzenia, ale niestety - wysusza usta...
Colour Lip Balm, Idaliq (Mariza) - nie lubię kolorowych kosmetyków do ust w słoiczkach, bo ich aplikacja jest szczególnie niehigieniczna. Poza tym, gdy już nałożę na usta bezbarwny balsam to resztki mogę wetrzeć w dłonie jako nawilżacz - przy czerwonym kolorze już tego nie zrobię, dlatego Idaliq ma dwie znaczne wady (trzecią jest kolor, czwartą brokat), dlatego całkowicie odpuściłam sobie jego używanie.
Uroda MakeUp, Czerwona pomadka z kolekcji Barbie - do pary z błyszczykiem dostałam czerwoną pomadkę, która na całe szczęście jest pół transparentna, więc tylko trochę podkręca kolor ust. No cóż, chyba czas oddać to dzieciom do zabawy :)
Różowe pomadki i błyszczyki do ust (fuksja i malina)
Na pierwszy rzut oka widać jakie są moje ulubione kolory mazideł do ust. Fuksja i malina zdominowały całą moją kosmetyczkę, choć znalazł się jeden rodzynek w niestandardowym, bo fioletowym kolorze, a jest nim matowa pomadka do ust w kredce 'Matte fits perfectly' nr 406 - marki Sensique. Choć zakochałam się w fioletowych ustach, to na razie nie potrafię się tak publicznie pokazać, ale to pewnie kwestia czasu :)
Błyszczyki: Danimer - Long lasting lip gloss; posiadam dwie wersje: 25 (fuksja) i 13 (malina). Te matowe błyszczyki są mega trwałe i nawet płyn micelarny ma problem, by je usunąć. Niestety, wielką wadą jest mocne przesuszenie ust, jakie po sobie pozostawiają. Dużo lepiej sprawa ma się z Matte Liquid Lipstick - marki Kobo, których również posiadam dwie sztuki, a ich kolorki to: 406 Raspberry shake oraz 404 Litchi yoghurt. Nie są to standardowe matty, które same wysychają na ustach. By zmatowić i zarazem utrwalić te błyszczyki należy ich nadmiar odcisnąć na chusteczce, a więc mogą przybrać formę matową, ale też delikatnie błyszczącą. W żadnym wypadku jednak nie wysuszają skóry ust, a wręcz ją pielęgnują, gdyż w składzie zawierają masło morelowe. Do zwykłej grupy błyszczyków zaliczają się natomiast: Apocalips (Rimmel) o odcieniu 303 - Apocaliptic, który zapoczątkował moją miłość do malin i fuksji oraz błyszczyk do ust no.16 Coralize Me (Pierre Rene), którego nie polubiłam ze względu na chemiczny posmak, który czuję po jego nałożeniu :(
Pomadki: Kremowa pomadka w kredce Lovers Rouge 05 (Eveline) ma śliczny, waniliowy zapach i intensywnie fuksjowy kolor. Dodatkowo, nawilża usta i utrzymuje się na nich przez 2-3 godziny, więc jestem z niej bardzo zadowolona. To samo mogę wręcz napisać o malinowej pomadce o numerku 721 z serii Color Edition - również marki Eveline. Kolejną ulubioną pomadką jest kremowa Peach Blossom (Melkior), która w nazwie ma brzoskwinię, a tak naprawdę jest maliną ;) Na koniec, Lip Pencil, pomadka w kredce nr 4 (Cosmepick), którą początkowo (gdy była w kartoniku) uznałam za pędzelek do ust... Lip Pencil, na całe szczęście, okazał się być intensywnie malinowym ołówkiem do ust, który przyzwoicie nawilża i ma świetną trwałość.
Konturówki do ust: I love my style nr 03 Coral (my Secret), która idealnie pasuje do wszystkich malinowych odcieni i jest mega trwała. Do fuksji używam wodoodpornej kredki (Etre Belle) o numerze 401 oraz kredki Honey Berry nr 15 (Essence), natomiast do nudziaków stosuję kolorek 209 - marki Emily.
O których pomadkach chciałybyście więcej poczytać i zobaczyć je "w akcji"? :)
Zamierzam przygotować szczegółową recenzję 2-3 pomadek, które najbardziej Was zaciekawiły
wow, jest ich całkiem sporo, preferujemy tą samą kolorystykę :)
OdpowiedzUsuńTrochę się tego nazbierało, choć czasami bywało jeszcze więcej ;)
UsuńTeż mam sporo kosmetyków tego typu.
OdpowiedzUsuńWięcej czy mnie ode mnie? :D
UsuńRównież mam sporo ale zupełnie inne odcienie : ) Takich jakoś nie lubię :P
OdpowiedzUsuńmyfantasyandme.blogspot.com
Gdyby wszyscy lubili to samo, to świat byłby nudny :D
UsuńAle spora kolekcja! I bardzo fajna i ładna :) Podobają mi się i sama używam delikatnych różowych kolorów do ust :)
OdpowiedzUsuńhttps://z-igly-widly.blogspot.com/
Pozdrawiam!
Ja na co dzień też stawiam na delikatne kolorki, ale gdy szykuję się do "większego wyjścia", to wtedy sięgam po mocniejsze barwy :D
UsuńSporo, super zbiór :)
OdpowiedzUsuńSporo, ale chyba jednak trochę za dużo tego mam :D
UsuńWow :D No...elegancka kolekcja :D Niektóre produkty znam, kolorki też zdecydowanie moje :D
OdpowiedzUsuńDo odważnych świat należy :D Ja lubię rzucające się w oczy pomadki :)
UsuńUwielbiam konturówki Essence oraz Golden Rose, mam też pomadkę w płynie MDL od WIbo i jestem zakochana :D
OdpowiedzUsuńJa trochę żałuję, że MDL ma tak mało odcieni :( Kusi mnie jeszcze nr 2, bo to typowy róż :D
UsuńTeż bym nie wpadła na to że kosmetyki dla dzieci mogą być dobre. Chyba będzie trzeba zgłębić temat ;)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio miałam balsamik do ust dla dzieci od Tisane i świetnie się spisywał, dlatego szybko mi się skończył :D
Usuńsporo tego :D
OdpowiedzUsuńTrochę się uzbierało, a najgorsze jest to, że wszystkie stare mazidła już dawno wyrzuciłam, a nowych mam dalej tak dużo :D
UsuńSpora kolekcja ;) mam pomadkę z wibo w tym samym odcieniu i bardzo lubię ;) Rimmel apocalips niestety mnie nie zachwycają ;)
OdpowiedzUsuńMi się marzy jeszcze numerek 2 - Million Dollar Lips, ale póki co omijam Rossmanna szerokim łukiem, bo jak tam wejdę, to wolę nie wiedzieć ile rzeczy nakupuję :D
Usuńświetna kolekcja :)
OdpowiedzUsuńhttp://karolajn-blog.blogspot.com/
zabrałabym Ci to wszystko ♥♥♥
OdpowiedzUsuńJa również nie przepadam za czerwienią na ustach, ale róże to ja uwielbiam :D
OdpowiedzUsuń