Kosmetyki do makijażu tańsze o połowę w Rossmannie - wydawać by się mogło - to raj na ziemi! Ale tak nie jest i po raz kolejny podchodzę do promocji -49% z wielką dozą sceptycyzmu. Ta wyprzedaż wcale nie jest taka korzystna. Dlaczego?
Zapraszam do lektury...
Podnoszenie cen przed promocją
Nie wiem czy śledzicie ceny kosmetyków w Rossmannie. Ta drogeria ma tendencję do podnoszenia cen kolorówki o kilka złotych (średnio o 10%) na tydzień czy dwa przed promocją. Natomiast po promocji ceny są obniżane i wracają do normalnego poziomu sprzed promocji.
Przykład: Podkład, który normalnie kosztuje 30,99 zł - na tydzień przed wyprzedażą zyskuje cenę 33,99 zł, więc podczas promocji powinien kosztować w przybliżeniu 15,50, jednak można go kupić za 17 zł.
Promocja, która się nie opłaca
Kiedyś uwielbiałam robić listy zakupowe do Rossmanna, by później realizować je podczas trwania promocji. Kupowałam kosmetyki nie sprawdzając cen u konkurencji, a gdy po pewnym czasie zaczęłam porównywać ceny, to okazało się, że w kilku drogeriach internetowych mogłam kupić te same kosmetyki dużo taniej niż na wyprzedaży -49%.
"Nowe" kosmetyki używane
To najbardziej odstrasza mnie od robienia zakupów kosmetyków do makijażu w Rossmannie. Nie raz byłam świadkiem sytuacji, gdy jakaś kobieta przyszła sobie zrobić darmowy makijaż w drogerii - lusterek tam jest pełno, więc otworzyła nowiuśki eyeliner (nie tester), zrobiła sobie kreski na powiekach, poszła do kolejnej szafy, znalazła drogi tusz, którym pomalowała rzęsy. Obsługa oczywiście ma to głęboko w poważaniu, a wręcz nawet do tego zachęca. Przypomina mi się sytuacja z dziewczyną, która szukała lakieru dopasowanego kolorystycznie do sukienki na wesele. Porada ekspedientki: "to niech sobie Pani pomaluje paznokcie tymi lakierami, pójdzie do domu i porówna z sukienką, a jak któryś będzie pasował, to Pani wróci i kupi ten lakier".
W powyższych sytuacjach nie chodzi mi nawet o delikatne zużycie kosmetyków czy lakierów - to jeszcze byłabym w stanie przetrawić, ale skąd mam mieć pewność, że kobieta malująca sobie paznokcie nie ma grzybicy, a gdy ja kupię "nowy" używany lakier, to się nią nie zarażę? Skąd mam wiedzieć czy nie nabawię się zapalenia spojówek, gdy skuszę się na "nowy" używany tusz do rzęs?
Nie mówiąc już o tym, że data ważności to jedno, ale kosmetyki mają też przydatność, która liczy się od dnia otwarcia (czy użycia), a więc gdy ktoś ciekawski otworzy np. tusz do rzęs kilka miesięcy wcześniej - ja mogę kupić teoretycznie nowy, ale wyschnięty i niezdatny do użycia kosmetyk.
Jak kupować "z głową"?
Po pierwsze, przyda się lista zakupów, by móc porównać ceny w Rossmannie z cenami w innych drogeriach np. internetowych. Po drugie, warto wybierać kosmetyki do makijażu, które są zabezpieczone plombą - co da pewność, że nikt przed nami nie otworzył opakowania. Szkoda tylko, że mały odsetek kosmetyków posiada owe zabezpieczenia... Po trzecie, nie warto kupować na zapas, bo promocje w Rossmannie były, są i zapewne będą, bo w końcu w jakiś sposób muszą się pozbywać "nowych" kosmetyków, by zrobić miejsce na te faktycznie nowe ;)
Po tym wszystkim co napisałam możecie zastanawiać się czy robię zakupy w Rossmannie... Tak, robię, ale sięgam tylko po kolorówkę, która jest zabezpieczona przed otwarciem bądź kosmetyki do pielęgnacji! W końcu, nikt nie bierze tam prysznica, więc mam nadzieję, że peelingi czy żele pod prysznic są nowe, tak samo jak preparaty do demakijażu czy mycia twarzy ;)
Co jeszcze dodałybyście do tej listy? A może z którymś punktem się nie zgadzacie?
A Wam przydarzyła się jakaś niemiła sytuacja w Rossmannie?
Bardzo duzo racji. Tez uwazam ze wiekszosc promocyjnych produktow mozna kupic taniej w drogeriach internetowych i tam regularne ceny sa nizsze niz te -49% w R. Ja w R. kupuje jedynie jednorazowe reczniczki do twarzy ich marki wlasnej, czasami antyperspiranty w sprayu. I wlasciwie nic wiecej.
OdpowiedzUsuńA co do peelingow, zeli, balsamow... Przeciez musza byc obowiazkowo obwachane. Wcale wiec nie takie bezpieczne.
UsuńMnie właśnie to otwieractwo i macanie zniechęca skutecznie do tych promocji. Jeśli nie dostanę czegoś z szuflady i folii, to nie kupuję. Nie widzę sensu kupowania używanych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się z jakimiś nieprzyjemnymi sytuacjami chyba, no może oprócz malowania ust pomadkami przez klientki. Ja do tej promocji zawsze podchodzę z rozsądkiem i dopiero na tej obecnej mam zamiar kupić więcej kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńJa na rossmannowych promocjach kupuję właściwie tylko Wibo i Lovely, bo reszta marek się nie opłaca. Co do napoczętych opakowań to jest plaga w Rossmannach :/ Według mnie kosmetyki kolorowe powinny być dodatkowo pakowane w takie coś jak większość balsamów do ust - kartonowa podkładka + przezroczysta plastikowa osłona.
OdpowiedzUsuńRację masz, aczkolwiek :) ja zawsze jeśli juz coś kupuję sprawdzam ceny na dziesiątą stronę a kolorówkę proszę z szuflady. Z szaf nie kupuję nigdy.
OdpowiedzUsuńRzadko bywam w Rossmannie, na promocji zamierzam kupić tylko tusze, nic z kolorówki mi nie brakuje
OdpowiedzUsuńzgadzam się z Tobą, mnie osttanio koleżanka uświaodmiła, że to co kupuje na promkach na ezebrze jest tańsze i bez promek i takie... lel więc no zgadzam się i też zawsze szukam zaplombowanych kosmetyków, albo prosze o wyciągnięcie spod szafy żebym miała pewność ;D ale szkoda w sumie, że i pracownicy rossmanna jakoś nie myślą... no bo przecież to nie jest fajne, że oni sami pozwalają na to używanie
OdpowiedzUsuńŻartujesz z tymi lakierami? o . O Ostatnio w zielarskim sprzedawczyni mnie zachęcała do otwierania i wąchania produktów i już to było dla mnie odrażające a co dopiero zachęcać do malowania...
OdpowiedzUsuńCo do żeli pod prysznic, kłóciłabym się. Pomijając już to, że nawet produkty oznaczone jako bezzapachowe muszą być otworzone żeby sprawdzić zapach, widziałam ostatnio na półce wyprzedażowej niepełny żel pod prysznic. Można powiedzieć, że się wylał, jasne (sam z siebie się otworzył i wyskoczyła zawartość, no przecież!) ale jak widzę jak niektórzy otwierają balsamy żeby się posmarować to sądzę, że żel pod prysznic też mogą bo np. a co jeśli ich uczuli podczas używania? Albo "o, olejek pod prysznic, ciekawe czy to naprawdę olejek, otworzę i sprawdzę" :D
Właściwie powinno być tak, że produkty z drogerii powinno się brać do domu, poużywać żeby sprawdzić czy odpowiada zapach, konsystencja, kolor itd. i potem ewentualnie zapłacić jak będzie ok albo oddać. To by może uszczęśliwiło Januszy i Grażyny.
A co do podnoszenia cen, w Rossmannie tego nie zauważyłam, a twój przykład to i tak nic. W Naturze podnieśli raz ceny tak, że przy kasie płaciło się zaledwie pare groszy mniej niż przed promocją. Nie wiem jak jest teraz, już tam nie kupuję, zraziłam się.
Trzeba mieć na uwadze jednak fakt, że nie zawsze podnoszenie cen jest związane z takimi promocjami. Moja siostra pracuje w sklepie i mówiła mi niedawno, że większość produktów ma podniesione ceny przez kwestie podatkowe. No i wiesz... wypłaty Polakom podnoszą to i ceny muszą odpowiednio wzrosnąć ;)
Lubię Rossmanna i lubię promocję :P Ale faktycznie... to macanie kosmetyków jest okropne :(
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTeż często patrzyłam na te promocje z dystansem - będąc na reklamie widziałam rzeczy, które się klientom nie śniły. Można do tej listy dodać nawet downsizing, z którym osobiście się spotkałam, niestety w Avonie. Wiele produktów ma obniżaną ilość produktu samą w sobie. Powstrzymuję się od kupowania w Rossmanie, głównie kupuję w Kosmyku, gdzie obsługa jest miła, a ekspedientki zachęcają aby używać t e s t e r ó w. Poza tym, osobiście mogłabym powiedzieć, że w moim mieście drogeria Kosmyk ma o wiele lepszy asortyment od Rossmana, który, cóż, jest kilka razy większy powierzchniowo. Ale co z tego, jeżeli dużą część w tym sklepie to buble.
OdpowiedzUsuńo-r-o.blogspot.com
Mnie najbardziej odstrasza to, że mogę kupić kosmetyk już wcześniej używany. Tak jak mówisz, nie wiem, czy nie jest on zeschnięty czy też nie ma w sobie jakiś zarazków/bakterii, które na niego przeniosła osoba korzystająca z niego. W promocji w Rossmannie skusiłam się jak na razie tylko na zakup pomadek ochronnych, które wiedziałam, że nie były wymacane, bo były oryginalnie zapakowane, ale raczej bałabym się coś tam kupić bez zabezpieczenia. Teraz planuję wybrać się po korektor pod oczy, ale czy z nim wrócę, to nie wiem...
OdpowiedzUsuńBTW, gdzieś chyba na jakimś blogu czytałam, że w jednym z Rossmannów pani pracująca podczas promocji jesiennej odpowiedziała na pytanie "niech się pani nie martwi, te kosmetyki i tak zostały najwcześniej otwarte w marcu, więc są jeszcze zdatne do użycia" :D
UsuńMnie Rossmann wkurza zawyżaniem cen. Ja kupuję tylko te kosmetyki, które się opłaca. W tym roku chcę tylko lakiery i dwie matowe pomadki (z lovely i wibo). Reszty nie potrzeba, a oszczędzać trzeba.
OdpowiedzUsuńMnie też zniechęca kupowanie używanej kolorówki..
OdpowiedzUsuńBardzo często bywam w Rossmanie i zawsze gdy jakaś klientka otwiera kosmetyk, który nie jest testerem zaraz zjawia się pani, która zwraca na to uwagę - prosi żeby nie otwierać kosmetyków, bo od tego są testery... Więc u mnie nie ma olewactwa, ale fakt, co zostało otwarte, to zostało otwarte...
OdpowiedzUsuńCo do tych kosmetyków pielęgnacyjnych to też do końca nie byłabym tego taka pewna bo jest wiele osób które chcą tylko "powąchać" lub sprawdzić konsystencję i też otwierają całe opakowania. Jeśli już jestem w Rossmannie czy gdzie kolwiek indziej wybieram kosmetyki z samego tyłu. Niby różnicy nie ma ale zwykłe osoby które coś "próbują " wybierają te które są z przodu. Czasem mnie śmieszy gdy widać że produkt był otwierany (jest na przykład źle domknięty o ile w ogóle jest) a tester jest nowy, w ogóle nie używany tuż obok.
OdpowiedzUsuńBardzo rzeczowy wpis.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że Rosmann podwyższa ceny przed promocją. To słabe z ich strony. Ja w przyszły miesiącu nie zamierzam nic kupować w Ross, ale za to w Hebe - tak :)
To otwieranie kolorówki w Rossmannach (i nie tylko, bo żele, balsamy też) mnie bardzo denerwuje i nieraz byłam świadkiem takich sytuacji. Czy na promocje aktualną się skuszę? chyba nie
OdpowiedzUsuńTak otwieranie...
OdpowiedzUsuńCo do podnoszenia cen też jakiś czas przed ostatnią promocją się w tym połapałam. Przez przypadek ale jednak.
W sumie to już chyba trzecia promocja 49% na którą się nie skuszę...
Moja przyjaciółka już dawno temu zwróciła moją uwagę na pootwierane tusze do rzęs, ostatnio byłam z nią w Rossmannie i usiłowałyśmy znaleźć jakiś nieotwarty, na jakieś 15 znalazłyśmy 2. Kupuję tam ale bardzo uważnie sprawdzam czy na pewno są oryginalnie zamknięte, i tusze, i kolorówka, nic więcej właściwie tam nie kupuję - no może płyny micelarne ale to wszystko. O podwyższonych cenach nie wiedziałam ale na pewno zwrócę uwagę.
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem... Kiedy coś jest otwarte lub w jakikolwiek sposób naruszone, zwyczajnie tego nie biorę. Wejście do drogerii i napełnienie koszyka bo "wszystko takie tanie!" faktycznie nie jest dobre, ale skorzystanie z promocji, kiedy ma się tzw. "listę" i oczywiście głowę, by wyłapać, co się opłaca a co nie... Wtedy jest ok :)
OdpowiedzUsuńJa w Rosmannie kupuję głównie ich produkty, typu olejki z Babydream i Alterry lub Facelle:)
OdpowiedzUsuńJa omijam Rossmana szerokim łukiem i zaopatruję się w kosmetyki TYLKO w drogeriach internetowych bo nawet z przesyłką wychodzi taniej i wiem że nie otrzymam macanych produktów.
OdpowiedzUsuńWreszcie znalazł się ktoś kto to mądrze napisał.Brawo.Polać Ci kobieto!;D
Zgadzam się ze wszystkim w 100%, już pomijając fakt, że większość tych kosmetyków jest tragicznej jakości.. a co do otwierania tuszy do rzęs przez klientki to jestem strasznie przewrażliwiona, bo kto to widział żeby kupić "nowy" tusz do rzęs za bodajże 60zł, a po tygodniu nie był zdatny do użytku..
OdpowiedzUsuńhttps://ourlittlediaries.blogspot.com
Ja w tym roku idę tylko po lakier. Wszystko co napisalas to prawda :) U mnie nie dosc, ze podnosza ceny, to ceny miedzy Rossmannami się różnią. Jest jeden w którym np. podklad z Loreala kosztuje 45zł, a w innych 59 ;)
OdpowiedzUsuńPrzy zakupach tam trzeba wszystko dobrze sprawdzać.
OdpowiedzUsuńW super-pharmie mamy teraz -50% i u nas się cen nie podnosi :) ale powiem szczerze- klientki są okropne. Przychodzą, otwierają nowe produkty a potem mówią prosze mi dać inny bo ten jest używany! No kurde... a sama dopiero co otowrzyła 5 innych. A jak się zwraca uwagę to cię zaczną obrażać. Na prawdę marzę o tym, żeby wprowadzili takie plastikowe zabezpieczenia jak ma np., Max Fctor w podkałdach, Revlon w tuszach czy kosmetyki z Avonu.
OdpowiedzUsuńTo co się dzieje na tych wyprzedażach w Rossmannie to czasem horror :/
OdpowiedzUsuńCo do lakierów to raczej zarażenie grzybicą jest niemożliwe - tyle w nich chemii, że nic się tam nie rozwinie ;) Prędzej można się zarazić trzymając się poręczy w autobusie :)
OdpowiedzUsuńKupuję w Rossmanie, to co mi akurat jest potrzebne, zwykle podkład, bo często na Internecie brakuje mojego odcienia, ale zawsze zwracam uwagę na zabezpieczenia kosmetyków. :) Bez nich ani rusz! Nie mam jednak wielkiego parcia na te promocje, a jak widzę ten cały "dzicz" rozpychający się rękami i nogami (dosłownie) to mam dość! :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBrakowało mi takiego wpisu wśród tych wszystkich "co warto kupić...", które powtarzają się przy każdej promocji ;) Abstrahując już od faktu "używanych" kosmetyków kupowanych w drogerii oraz podwyższania cen, to kupowanie na zapas mija się z celem. Fajnie jest mieć coś w szafce na później, ale w gruncie rzeczy, czasami zanim zdążymy to użyć to będziemy potrzebować czegoś innego, bo stan naszej cery może się zmienić ;)
OdpowiedzUsuńJa nie lubię tych promocji, bo po prostu nie lubię się "szarpać" z innymi - przepychać do szafy danej marki czy szukać nieotwartych kosmetyków.A potem jeszcze stać pół godziny w kolejce. Strata czasu...
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Ja gdy chcę kupić np. Podkład w Rossmannie i widzę, że pół produktu jest zużyte, podchodzę do ekspedientki i każe wyjąć nieotwarty produkt z szuflady. Nigdy mi nie odmówiono :)
OdpowiedzUsuń