Jeśli nie lubicie poniedziałków, to mam dla Was coś specjalnego, by w dobrym humorze rozpocząć ten tydzień, a mianowicie chciałam opowiedzieć Wam o kilku bardzo nietypowych wpadkach kosmetycznych, które mi się przydarzyły.
Oczywiście, pomijam historie o pośpiesznym wyjściu z domu po nałożeniu nowego podkładu, który tak pociemniał, że wyglądałam jakbym nałożyła sobie rozświetlający bronzer na całą twarz, czy wyjściu z wytuszowanymi rzęsami tylko na jednym oku albo pomadce odbitej na zębach lub spływającym podczas mżawki makijażu, bo założę się, że większość z Was również tego doświadczyła 😉
Napiłam się żelu pod prysznic...
Jakieś 1,5 roku temu dopadła mnie mania zużywania próbek kosmetyków, więc zabrałam pod prysznic małą, plastikową tubkę żelu o pojemności 20-30 ml. Po odkręceniu nakrętki okazało się, że wylot tubki jest zabezpieczony folią aluminiową. Normalnie nie miałabym problemu z oderwaniem sreberka, jednak z mokrymi rękami było to skrajnie trudne, więc postanowiłam zrobić to zębami. Chyba domyślacie się co było dalej... Oderwałam zębami sreberko i niechcący ścisnęłam mocno tubkę, przez co żel wylądował w moich ustach. Bleee! Dobrze tylko, że nie pienił się aż tak bardzo 😅
Postarzyłam się o 40 lat...
Kilka lat temu udało mi się wygrać kremik do twarzy Yves Rocher, więc nie czytając etykietek, od razu rzuciłam się na nowość w mojej kosmetyczce i namiętnie go stosowałam. Pamiętam, jaka byłam zachwycona efektami, bo krem maksymalnie ujędrnił moją twarz, a ta była gładziutka jak pupcia niemowlaczka. No cóż, wszystkie napisy na pudełku były po francusku i w innych, niezrozumiałych dla mnie językach, więc po kilku tygodniach stosowania postanowiłam wygooglować to cudo. Jak zobaczyłam na stronie producenta znaczek kategorii wiekowej 60+ (którego na kremie i kartoniku nie było) to o mało z krzesła nie spadłam 😵
Żel do mycia twarzy zamiast pasty do zębów...
W ubiegłym roku, rozespana i jeszcze nie do końca kontaktująca, powlokłam się rano do łazienki na poranną toaletę, która miała mnie obudzić i postawić na nogi. Na umywalce, w białych tubkach o podobnej wielkości, stały obok siebie żel do mycia twarzy i pasta do zębów. Sięgnęłam po pierwszą lepszą tubkę z brzegu i zaczęłam wyciskać "pastę" na szczoteczkę. Oprzytomniałam, gdy zorientowałam się, że konsystencja się nie zgadza, bo zamiast gęstej pasty - mam na szczoteczce lejący, bezbarwny żel. Na szczęście, zdążyłam to odkryć zanim zaczęłam myć zęby 😁
A jakie są Wasze kosmetyczne wpadki? 😊
Rozbawiło mnie wpadka z kremem. Skoro się sprawdził to najważniejsze :D
OdpowiedzUsuńA może to jest odpowiedź na pytanie - tak zachować młodość?
UsuńTeraz przynajmniej nie mam uprzedzenia do znaczków z wiekiem na opakowaniu, bo 60+ czy 20+ to już żadna różnica :D
Usuńteż mi się zdarza otwierać tak żele, maseczki i całą resztę ciężko otwierających się produktów xD
OdpowiedzUsuńHaha, przynajmniej nie jestem jedyna :D
UsuńJa używałam świadomie kremu dla kobiet 50+, moja kosmetyczka powiedziała że tutaj PESEL nie ma większego znaczenia i że trzeba sugerować się stanem cery a przebywanie w klimatyzowanych pomieszczeniach, smog, dym papierosowy nie sprzyjają kondycji naszej buzi :)
OdpowiedzUsuńJa często kieruję się wyłącznie składem na opakowaniu, a nie obietnicami producenta i przedziałem wiekowym, ale jeszcze kilka lat temu - zanim zaczęłam prowadzić bloga - nie miałam takiej świadomości jak teraz, więc stosowanie kremu 60+ było dla mnie kosmetycznym przestępstwem :D
UsuńPozwolę sobie coś opowiedzieć jeszcze jedną anegdotę: wczoraj przeglądałam kolorowkę no i miałam balsam do ust z kończącym terminem ważności, wygrzebałam go wiec ze słoiczka, nałożyłam na włosy i ... pożałowałam :D skład był tak rewelacyjnie więc musiałam spróbować ale po kilkukrotnym myciu włosów szampanem z SLSem chyba domyłam nie tylko produkt ale i całe dobro :)
UsuńPrzepraszam za błędy, mój smartfon tak ma :D
UsuńHaha, takiej kombinacji jeszcze nie próbowałam :D Czasami balsamy do ciała kładłam na włosy jako maskę, a słoiczkowe balsamy do ust wcierałam w łokcie i kolana :D
UsuńJa chyba nie miałam nic tak spektakularnego, a przynajmniej nie pamiętam :D
OdpowiedzUsuńU mnie pewnie było tego więcej, ale tylko to utkwiło mi w pamięci :D
UsuńO rany :D Trochę się uśmiałam :D
OdpowiedzUsuńGdy byłam nastolatką miałam taką akcję, że trochę sobie powyciskałam pryszczy na czole i sięgnęłam do szafki po spirytus aby odkazić sobie skórę - nalałam na wacik, przemyłam czoło i jak mnie nagle tak niemiłosiernie zaczęło piec wszystko - brrrrr... Okazało się, że zamiast buteleczki ze spirytusem złapałam za buteleczkę ze zmywaczem do paznokci :D
haha ja kiedyś omal nie zmyłam makijażu oczu zmywaczem :D nalałam na płatek i zagapiłam się w komputer,już przykładałam do oka,ale poczułam na szczęście smród zmywacza :D
UsuńDobrze, że ja nie miałam takich przygód ze zmywaczem do paznokci :o
UsuńOstatnio aceton prysnął mi do oka - na szczęście, tylko soczewka była do wyrzucenia :D
Taaak...z tymi kremami to nigdy nie wiadomo;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Dokładnie! Dlatego teraz najważniejszy jest dla mnie ich skład, a nie znaczki na opakowaniach :D
UsuńUżywanie kremów dla starszych osób zdaża mi się notorycznie :). Jakoś nie zwracam na to uwagi że są 40+ czy wyżej. Sprawdzam tylko jakie ma działanie i testuję :)
OdpowiedzUsuńNa moje zmarszczki na czole to faktycznie przydałoby się już 40+, ale najczęściej stosuję zwykłe kremiki matująco-nawilżające :)
UsuńJa co chwile mam w buzi szampon, mydło czy żel pod prysznic :) A ten krem skoro działa to dlaczego by go nie stosować :)
OdpowiedzUsuńTą przygodę z kremikiem miałam na początku mojego blogowania, kiedy jeszcze niezbyt zwracałam uwagę na detale, ale teraz przynajmniej oznaczenia wiekowe nie mają dla mnie znaczenia :D
UsuńHahahaha serio, wypilas zel pod prysznic, szacun. Ja swiôjemu mezowi, zaraz jak sie poznalismy prysnelam zelem dop prysznic w nos hahahaha od tamtej pory boi sie wachac jak ja trzymam opakowanie :D
OdpowiedzUsuńHaha, to ja jestem taką niezdarą, że gdy wącham balsam do ciała, żel pod prysznic, szampon, odżywkę czy krem to zawsze wpakuję nos w ten kosmetyk albo prysnę sobie nim do nosa :D
UsuńEj,ale sposób z kremem 60+ zadziałał,ja sobie może w takim razie 70+ zakupię :D
OdpowiedzUsuńWpadki...hmm...Nie umycie dłoni po samoopalaczu,umycie się całej pod prysznicem żelem do higieny intymnej,gębę też wysmarowałam olejkiem,ale na cellulit :D nie poznałam po próbce :P
Co do samoopalacza to przypomniała mi się historia z dzieciństwa z moim dziadkiem w roli głównej, który myślał, że w tubce jest krem do rąk i posmarował sobie nim dłonie :D Po kilku godzinach zrobiły mu się żółtawo-brązowe "rękawiczki" :D
UsuńJa ostatnio 2 razy wzięłam płyn micelarny zamiast szamponu, tak to jest jak ma się kosmetyki z tym samym designem na opakowaniach ;)
OdpowiedzUsuńMi się często myliła odżywka Garnier z szamponem z tej samej serii :D
UsuńHahaha no nieźle miałabyś z tą pastą!
OdpowiedzUsuńDobrze, że się zorientowałam, bo nieźle bym się pieniła :D
Usuń