Ostatnio zaczęłam gnębić zalegające u mnie lakiery, których stan bądź zużycie sugeruje, że należałoby się ich już pozbyć.
Tym razem postanowiłam sięgnąć po krwistą czerwień od Butterfly o numerku 283, która pochodzi z serii Ashanti.
Żeby manicure nie był nudny, użyłam również utwardzacza Nailife Hardener Pro French z Manhattanu, którego poziom sięgnął w końcu dna :)
Całe wieki nie bawiłam się z gradientem, czy też ombre - jak kto woli :) Co prawda, wyszło trochę patriotycznie (prawie biało-czerwono) - no ale w końcu, ostatnio obchodziliśmy 70. rocznicę Powstania Warszawskiego
Wyszło patriotycznie :) Ja wole takie połączenia w pastelach :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny gradient :)
OdpowiedzUsuńW tamtym roku bardzo często malowałam tak paznokcie czasami nawet na 3 przechodzące kolory ;)
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś malowałam tak paznokcie ;)
OdpowiedzUsuńbardzo fajne zestawienie kolorystyczne :)
OdpowiedzUsuńnie umiem tak :O
OdpowiedzUsuńzapraszam na pyszny, mrożony, deser!
Fajne :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam czerwony kolor paznokci <3
OdpowiedzUsuńTen czerwony jest śliczny : )
OdpowiedzUsuńPodoba mi się!
OdpowiedzUsuńHm ... A mi się nie podoba :(
OdpowiedzUsuń